W polskiej drużynie na razie prawie sama młodzież. Ci najbardziej znani odpoczywają. Wrócą, gdy trzeba będzie w sierpniu walczyć o prawo gry w przyszłorocznych mistrzostwach świata. Podczas mistrzostw Europy w Izmirze, które rozegrane zostaną na początku września też ich zobaczymy, choć Krzysztof Stelmach, drugi trener naszej reprezentacji stawia sprawę jasno: Nikt nie może liczyć, że zagra za zasługi. Musi najpierw udowodnić swoją wyższość na boisku. Jeśli młodzi okażą się lepsi, to oni będą stanowić o sile tej reprezentacji. Takie ustaliliśmy zasady gry i konsekwentnie będziemy się ich trzymać - mówi szkoleniowiec drużyny z Kędzierzyna Koźla, która była rewelacją Plus Ligi.
Argentyńczyk Daniel Castellani na razie chwali ludzi z którymi współpracuje i zapał zawodników - Mój stan szczęśliwości nie bierze się z niczego. Mam wszystko czego potrzeba, czegóż więc chcieć więcej. A młodzi mają w sobie tyle zapału i talentu, że w Lidze Światowej też dadzą sobie radę - mówi były już trener Skry Bełchatów.
- Na razie w Spale nie ma trzech juniorów (Polacy zakwalifikowali się we Włoszech do mistrzostw świata) - Fabiana Drzyzgi, Karola Kłosa i Pawła Zatorskiego, ale już w środę będą z nami na zgrupowaniu. Musiał jednak wyjechać przyjmujący Resovii, Marcin Wika, którego być może czeka operacja kolana. Z powołanych nie ma też atakującego (już Delecty) Grzegorza Szymańskiego, który ma za sobą zabieg kontuzjowanego stawu skokowego. Ci, którzy do tej pory stanowili o sile reprezentacji - Paweł Zagumny, Daniel Pliński, Sebastian Świderski, Michał Winiarski, Piotr Gacek muszą zregenerować siły - tłumaczył dziennikarzom na konferencji prasowej w Spale następca Raula Lozano.
- Nadchodzi zmiana warty - twierdzi Stelmach i wcale nie żartuje. - Dla tych młodych chłopaków, którzy dostali szansę od Castellaniego, to życiowa szansa. Mają teraz zielone światło i jestem przekonany, że z tego skorzystają.
Zbigniew Bartman, jeden z najzdolniejszych siatkarzy młodego pokolenia też jest pełen wiary, że wykorzysta szansę. - Z Castellanim można dyskutować na argumenty. U Lozano podpierałem ściany, bo pozjadał wszystkie rozumy i zamiast rozmawiać wygłaszał monologi - powiedział „Rz" przyjmujący (od nowego sezonu) Gazpromu Surdut. - Nie zostaję w Częstochowie, bo chcę się dalej rozwijać. Rosja, to kolejny kraj w którym będę się uczył siatkówki. Mam nadzieję, że z powodzeniem. Siła zagrywki w rosyjskiej lidze, siła ich bloku jest powszechnie znana. Tak samo jak siła pieniądza. Tam, a nie we Włoszech płacą teraz najwięcej, a to też nie jest bez znaczenia - twierdzi Bartman, który ma nadzieję odgrywać znaczącą rolę nie tylko w rosyjskim klubie, ale też w drużynie Castelanniego. Zapytany, czy możliwa jest jego gra w ataku odpowiedział, że to wymysł dziennikarzy i dalej będzie przyjmującym. - W ataku świetnie poradzą sobie Jakub Jarosz i Marcel Gromadowski. I myślę, że godnie zastąpią w Lidze Światowej Mariusza Wlazłego i Grzegorza Szymańskiego.