– To będzie wyjątkowy weekend. Po pierwsze dlatego, że gramy z Brazylią, po drugie dlatego, że mecze z mistrzami świata odbędą się we wspaniałej nowej hali – mówi Argentyńczyk Daniel Castellani, trener polskiej drużyny. W podobnym stylu wypowiada się Bernardo Rezende, szkoleniowiec canarinhos. Chwali polską publiczność, która jego zdaniem jest obok brazylijskiej najlepsza na świecie, komplementuje nowy obiekt. Łódzka hala podczas obu spotkań wypełni się do ostatniego miejsca.
Rezende, który ćwierć wieku temu grał w jednej drużynie klubowej z Castellanim, odwoływał się też do przeszłości. Przypominał, jak wiele nauczył się od polskich siatkarzy, gdy byli najlepsi na świecie. To samo przy każdej okazji powtarza też Castellani.
Nikt nie ma wątpliwości, że faworytem obu meczów będą Brazylijczycy. W niedawnych spotkaniach w Sao Paulo wygrali z Polską 3:1 i 3:0, a tydzień później w podobnym stylu rozprawili się z Finlandią 3:2 i 3:0. Rezende podobnie jak Castellani odmłodził drużynę, ale choć nie ma w niej takich asów, jak Gustavo, Dante czy Andre, to jednak wciąż jest to Brazylia grająca najładniejszą siatkówkę na świecie.
Tym razem, w porównaniu ze spotkaniami w Sao Paulo, w składzie canarinhos nie zabraknie słynnego Giby, który zagrał już w pierwszym meczu z Finlandią. Jest też środkowy Rodrigao i najlepszy libero na świecie Sergio, którzy występują w reprezentacji Brazylii od lat.
Castellani w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że liczy w Łodzi na jedno zwycięstwo. Dwie wygrane z Wenezuelą w Caracas pokazały, że reprezentacja pod jego ręką idzie w dobrym kierunku. O ile pierwsze zwycięstwo zostało odniesione po twardej, pięciosetowej walce, o tyle drugie nie pozostawiło wątpliwości, która drużyna była lepsza. Gospodarze nie wygrali nawet seta, na oczach kilkutysięcznej widowni zostali upokorzeni przez młodych Polaków, z których kilku debiutuje i w reprezentacji, i w Lidze Światowej.