Mecze z Brazylią traktowane są jako próba generalna przed mistrzostwami Europy kobiet (25.9-4.10), których główna część zostanie rozegrana w nowej hali w Łodzi. Arena Łódź na wszystkich zrobiła pozytywne wrażenie. Chwalono nagłośnienie i oświetlenie, funkcjonalność obiektu. Na trybunach zasiadło około 13 tysięcy widzów, co jest uważane za rekord Polski pod względem oglądalności widowiska sportowego w hali. Organizacyjnie wszystko było w porządku.
Sportowo próba nie wyszła najlepiej, choć początek spotkania Polska - Brazylia był bardzo udany. Po udanych akcjach gospodarze objęli prowadzenie 5:2. Zespół trenera Daniela Castellaniego utrzymywał przewagę. Było m.in. 14:10 i 18:15. Polscy siatkarze mieli przewagę w ataku. Skutecznie grał Marcel Gromadowski, który w porównaniu z poprzednimi spotkaniami w LŚ zastąpił na tej pozycji Jakuba Jarosza. Jednak im było bliżej końca seta, tym Brazylijczycy grali coraz lepiej. Najpierw doprowadzili do wyrównania. Mieli przewagę 22:20. Po nieudanym serwisie i autowym ataku Murillo Endresa był remis. Jednak w końcówce goście okazali się znowu skuteczniejsi. Ostatni punkt zdobyli po asie Murillo Endresa.
W pierwszej partii zespół Brazylii zdobył dwanaście punktów po błędach Polaków. To była również główna przyczyna porażki gospodarzy w drugim secie. Jego przebieg był podobny do poprzedniego. Przy pierwszej przerwie technicznej Polska przegrywała 6:8, ale następnie dzięki dobrym atakom uzyskała przewagę 16:13 i 18:15. Nie potrafiła jej utrzymać m.in. za sprawą niedokładnego przyjęcia. Brazylijczycy mocno zagrywali, a następnie ustawiali wysoki blok i punktowali gospodarzy. Po ataku Zbigniewa Bartmana przewaga gości zmalała do 20:21, ale w końcówce mistrzowie świata byli znowu lepsi.
Trzecia partia nie miała już sportowej rywalizacji. Zaczęło się od błędu serwisowego Piotra Nowakowskiego, a następnie przy złym przyjęciu goście punktowali gospodarzy, prowadząc m.in. 8:2 i 20:7.
"Na pewno woli i ambicji naszym nie zabrakło - powiedział były trener męskiej reprezentacji Waldemar Wspaniały. - Walczyli na ile było ich stać. Popełniliśmy za dużo błędów. Brazylijczycy też ich się nie ustrzegli, ale oni od dwudziestego punktu praktycznie nie mylili się i to jest ta różnica między takimi zawodnikami jak Giba i Murillo z jednej strony, a naszą młodzieżą z drugiej".