– To tylko Wenezuela, nie ekscytujemy się zbytnio wynikiem. Nasze ambicje sięgają wyżej – powiedział MVP tego meczu Bartosz Kurek. Rezerwowy Skry Bełchatów zdobył 16 punktów, tak samo jak jego były już kolega klubowy Jakub Jarosz. Kurek mówił jeszcze, że każdy z polskich siatkarzy zasłużył, by zostać MVP, a gdyby to od niego zależało, dałby tę nagrodę Jaroszowi lub Pawłowi Zatorskiemu, który w roli libero zastąpił we Wrocławiu Krzysztofa Ignaczaka.
[srodtytul]Szybko i efektownie[/srodtytul]
19-letni Zatorski to jeszcze junior, podobnie jak Karol Kłos, który debiutował w tym spotkaniu. Środkowy Politechniki Warszawa wszedł na boisko pod koniec meczu na miejsce Marcina Możdżonka i pokazał się z dobrej strony, zdobywając dwa punkty, w bloku i w ataku.
Tym razem zmian w drużynie było mniej niż ostatnio. Od początku do końca rozgrywał Grzegorz Łomacz, Jarosz skutecznie atakował, podobnie jak przyjmujący Kurek. Na środku bloku bardzo dobre spotkanie rozegrał Piotr Nowakowski, nieco w cieniu był Marcin Możdżonek. Drugi przyjmujący Michał Bąkiewicz został zmieniony później przez Michała Ruciaka. Szansy gry nie dostali Zbigniew Bartman i Marcel Gromadowski, ale być może zagrają w drugim spotkaniu, bo trener Daniel Castellani nie trzyma się sztywno reguły, która mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia.
Ci, którzy liczyli na długi i pełen emocji mecz, być może są nieco zawiedzeni, ale trudno nie cieszyć się z szybkiego i efektownego zwycięstwa Polaków. – My naprawdę chcieliśmy wygrać, ale wasza drużyna była lepsza – mówił Andy Rojas, który prawdopodobnie będzie grać w przyszłym sezonie w AZS Częstochowa. Rojas przyznał, że goście zaczęli spotkanie bardzo nerwowo, przytłoczeni niesamowitą atmosferą w Hali Stulecia we Wrocławiu. – A do tego Polacy odrzucili nas od siatki skuteczną zagrywką, z którą nie potrafiliśmy dać sobie rady.