Jerzy Matlak może być zadowolony. Jego przetrzebiony kontuzjami zespół pokazał, że potrafi dobrać się do skóry najlepszym i nawet, gdy dostanie lanie, to następnego dnia pokazuje zupełnie inne oblicze.
Ostatni turniej grupowy w Hongkongu Polki zaczęły fatalnie przegrywając po słabej grze z Holandią 0:3. Ale wygrana w tie breaku z Chinkami to kolejny dowód na to, jak nieprzewidywalna jest żeńska siatkówka. Tym razem najwięcej punktów zdobyła Anna Woźniakowska (21), niewiele mniej (18) najskuteczniejsza w ostatnim spotkaniu z Dominikaną, i kilku wcześniejszych - atakująca Joanna Kaczor (20).
Matlak ma teraz ponad miesiąc przygotowań do mistrzostw Europy, które pod koniec września rozpoczynają się w naszym kraju. Awans do turnieju finałowego World Grand Prix nie był jego celem. Polki chcą walczyć o medal mistrzostw Europy, to jest dla nich najważniejsza impreza w tym roku.
Dlatego Matlak wciąż szuka optymalnego ustawienia. Stąd obecność w ostatnich meczach Pauliny Maj, która zastąpiła Mariolę Zenik w roli libero i poradziła sobie doskonale. Z dwóch rozgrywających częściej gra Milena Sadurek, ale Izabela Bełcik prezentuje się coraz lepiej. Do walki o miejsce na środku bloku bardzo pewnie włączyła się Katarzyna Gajgał. Z Dominikaną zdobyła 16 punktów, z czego 10 blokiem.
Na lewym skrzydle jest Anna Barańska, Aleksandra Jagieło i Anna Woźniakowska. W ataku na razie tylko Kaczor, która wyrasta na filar tego zespołu. A pomyśleć, że cały sezon przesiedziała na ławce rezerwowych w Muszynie. Wszystko wskazuje na to, że podczas mistrzostw Europy odciąży ją Natalia Bamber, która wraca po kontuzji.