– Jeśli zabraknie nas na podium, będę wściekły – mówił Daniel Castellani przed wylotem do Japonii na Puchar Wielkich Mistrzów, w którym Polacy zagrali pierwszy raz. [wyimek]Polską młodzież czeka dużo pracy, by walczyć z najlepszymi jak równy z równym[/wyimek]
Teraz już wie, że naszych siatkarzy zabraknie w pierwszej trójce, wie też, o czym mówi głośno, że mistrzowie Europy są bez formy i grają słabo. – Brakuje nam energii, widać zmęczenie, mogę jedynie obiecać, że zrobimy wszystko, by wygrać dwa ostatnie mecze – deklarował Castellani po sromotnej porażce z Brazylią.
Polacy zagrali w tym spotkaniu w zmienionym składzie, ze Zbigniewem Bartmanem, Michałem Ruciakiem i Marcelem Gromadowskim. Zamiast Grzegorza Łomacza rozgrywał Paweł Woicki, ale niewiele to zmieniło. Brak Pawła Zagumnego jest odczuwalny. W dużej mierze dzięki niemu Polacy zdobyli złoty medal mistrzostw Europy w Izmirze. Porażka z Brazylią, która zagrała w najmocniejszym obecnie składzie, to tylko potwierdzenie, że naszych młodych siatkarzy czeka dużo pracy, by grać jak równy z równym z takimi drużynami jak canarinhos.
Na szczęście i trener, i zawodnicy potrafią walczyć, co udowodnili w meczu z Iranem. – Musimy zagrać agresywnie i uwierzyć, że możemy jeszcze wygrywać na tym nieudanym dla nas turnieju – mówił Castellani.
Tym razem postawił na tych, którzy dobrze grali w Izmirze, i to było udane posunięcie. Piotr Gacek na pozycji libero zastąpił Krzysztofa Ignaczaka, zagrali też Daniel Plinski i Michał Bąkiewicz, a Jakub Jarosz od pierwszej piłki udowadniał, że jest skuteczniejszym atakującym od Gromadowskiego. Zdobył 27 punktów i w dużej mierze przyczynił się do pierwszego zwycięstwa Polaków w Pucharze Wielkich Mistrzów. Ale wygrana z Iranem nie przyszła łatwo.