– Boję się kolejnego, morderczego spotkania – mówił przed decydującym starciem Patryk Czarnowski, środkowy zespołu z Jastrzębia-Zdroju.
Miał przeczucie, bo mecz miał równie dramatyczny przebieg jak poprzednie. Drużynie z Kędzierzyna-Koźla nie pomógł atut własnego boiska, choć po trzech setach to gospodarze prowadzili 2:1.
W czwartym do głosu dochodzą goście, przy stanie 16:12 dla Jastrzębskiego Węgla schodzi reprezentacyjny atakujący Zaksy Jakub Jarosz, którego zastępuje Dominik Witczak, ale niewiele to zmienia.
W tie-breaku Jarosz wraca na boisko, doprowadza do remisu 5:5, lecz znów łapią go skurcze i wchodzi Witczak. W tym momencie drużyna z Jastrzębia prowadzi 8:5 i nie odda prowadzenia już do końca, choć rywal będzie walczył jak o życie. Ale Jastrzębski Węgiel ma Pawła Abramowa i Igora Yudina oraz świadomość, że siatkarze z Kędzierzyna-Koźla nie mają już sił.
W finale faworytem jest Skra. O trzecie miejsce zagrają Resovia z Jastrzębiem.