– Jeśli Yudin zagra tak jak potrafi, będzie ciekawie. Ten chłopak ma ogromne możliwości. Tak o atakującym Jastrzębskiego Węgla mówił „Rz” Ireneusz Mazur, były trener Skry. I było ciekawiej, niż sądzono. Pięciokrotni mistrzowie Polski przegrali u siebie 2:3 i dziś muszą wygrać drugie spotkanie, bo w przeciwnym wypadku będą mieć nóż na gardle. – Czarny sen trwa – powiedział po porażce Skry jej trener Jacek Nawrocki, mając na myśli nieudany występ siatkarzy z Bełchatowa w finałowym turnieju Ligi Mistrzów.

W dużej mierze sprawcą tej sensacji był 23-letni Igor Yudin. Australijczyk rosyjskiego pochodzenia zdobył 26 punktów, najwięcej w tym spotkaniu. W pierwszych dwóch wygranych setach właściwie nie popełniał błędów. Mariusz Wlazły, ten, który miał go przyćmić, radził sobie znacznie gorzej (15 pkt).

Trzecią partię Skra zaczęła bez Stephane’a Antigi, który jest bez formy, Yudin zaczął słabnąć, Wlazłego skutecznie wspomagał Bartosz Kurek i kolejne dwie partie wygrali gospodarze. W tie-breaku prowadzili już 5:1, ale Jastrzębski Węgiel zaimponował twardością.

– Chyba lubimy grać pod presją – śmiał się później środkowy gości Patryk Czarnowski. Znakomicie spisywał się Paweł Abramow, swoje dołożył wchodzący na zmiany Marek Novotny, a siatkarze Skry zaczęli się denerwować i popełniać błędy. Przy stanie 11:11 stracili trzy kolejne punkty i chwilę później było po meczu.

[i]Finał (do trzech zwycięstw): Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 2:3 (18:25, 16:25, 25:20, 28:26, 12:15). 1-0 dla Jastrzębia. Dziś o 18 (Polsat Sport) drugi mecz.[/i]