Po sześciu meczach Biało-Czerwoni mieli na koncie 11 punktów i zajmowali siódme miejsce w tabeli. W poprzedniej kolejce podopieczni Vitala Heynena odnieśli porażkę z Francją (1:3), ale wygrali za to z Bułgarią (3:1) i Chinami (3:0).
Piątkowi rywale Polaków w rozgrywkach radzili sobie nieco lepiej. Rosjanie zgromadzili do tej pory 14 punktów i w tabeli są na czwartej pozycji. W tegorocznej LN odnieśli pięć zwycięstw i tylko raz musieli uznać wyższość rywala.
Pierwszego seta Biało-Czerwoni zaczęli kiepsko. Rosjanie skutecznie wymijali polski blok i zdołali odskoczyć na dwa punkty. Bardzo dobrze spisywał się m.in. Jegor Kliuka. Na pierwszą przerwę techniczną Polacy schodzili ze stratą jednego oczka.
Później było już zdecydowanie lepiej. Podopieczni Heynena nie tylko odrobili straty, ale także wyszli na prowadzenie. Spora w tym zasługa Bartosza Kwolka. Radość Biało-Czerwonych nie trwała jednak długo, bo po chwili w Urmii był już remis. Do końca partii oba zespoły szły punkt za punkt i konieczna była gra na przewagi. Z niej ostatecznie zwycięsko wyszli Polacy, a ostatni cios zadał wspomniany Kwolek (26:24).
Drugi set zaczął się podobnie do poprzedniego, czyli od mocnego ataku Rosjan. Dodatkowo nieudanie zagrywał Łukasz Kaczmarek, za to po stronie rywali szalał Iljas Kurkajew. Na pierwszą przerwę techniczną w drugim secie Polacy schodzili ze stratą trzech "oczek".