Z Włochami zawsze Polakom grało się ciężko, ale przed spotkaniem w Atlas Arenie wydawało się, że tym razem większość atutów ma w swoich rękach zespół Stephane'a Antigi. Włosi w Krakowie przegrali z Amerykanami i stracili Ivana Zajcewa, najlepszego zawodnika. A w Łodzi już w pierwszym meczu drugiej rundy szybko zdmuchnęli ich z boiska Serbowie.
Po cichu mówiono o konflikcie w zespole, o zniechęceniu i praktycznie przegranych już mistrzostwach. Konflikt okazał się rozdmuchany. Włoska federacja przedłużyła kontrakt z Mauro Berruto do igrzysk w Rio de Janeiro, a jego zawodnicy w pierwszym secie pokazali, że nie będzie z nimi łatwo wygrać.
Ta partia była bez historii. Mateusz Mika znów wyszedł w pierwszym składzie i ponownie bardzo szybko został zmieniony na Michała Kubiaka. Później boisko opuścił Paweł Zagumny, zastąpiony przez Fabiana Drzyzgę. Zmiany niewiele pomogły, ale Polacy zaczęli walczyć o każdą piłkę i choć przegrali tego seta wyraźnie (19:25), to dali nadzieję, że może być lepiej.
W secie drugim wciąż rozgrywał Drzyzga, zszedł natomiast z boiska Piotr Nowakowski, zastąpiony przez Marcina Możdżonka, który nie po raz pierwszy w tym turnieju pokazał, że warto na niego stawiać. Serwis i blok byłego kapitana naszej reprezentacji wiele dały.
Od stanu 18:18 Polacy zaczęli zyskiwać przewagę. Rozkręcał się Mariusz Wlazły, dwoił się i troił Winiarski. Na koniec punkt serwisem po siatce dołożył nasz środkowy Karol Kłos, a Jiri Kovar zakończył seta zagrywką w aut.