Jeszcze nie tak dawno zespół z Bełchatowa czarował formą. Kiedy rozbijał w Maceracie mistrzów Włoch, ręce same składały się do oklasków. Później jednak nie było już tak różowo, choć Sir Safety Perugia, wicemistrzowie Serie A, też nie dali Skrze rady. Prawdę mówiąc, gdyby nie wejście na boisko w newralgicznym momencie mającego problemy zdrowotne Michała Winiarskiego, to Final Four oddaliłby się z szybkością pendolino. Ale Winiarski wszedł, ugasił pożar i Skra pojechała do Berlina.
Mistrzowie Polski nie będą jednak mile wspominać wizyty w stolicy Niemiec. Najpierw przegrali z Resovią 0:3, a w meczu o trzecie miejsce 2:3 z Berlin Recycling Volleys.
W najbliższą sobotę znów staną przed wielkim wyzwaniem. Jeśli w Gdańsku przegrają z Lotosem, to odpadną z rywalizacji w PlusLidze i pozostanie im gra o trzecie miejsce. W ich przypadku to klęska.
Co się dzieje ze Skrą, czy to poważny kryzys, czy tylko zadyszka, dlaczego najbardziej utytułowana polska drużyna straciła formę? Zawodnicy nie znajdują na te pytania odpowiedzi. Berlin miał być przełomem, a przyniósł kolejne porażki. Mariusz Wlazły mówi, że na wiele nie liczył, ale sądził, że zagrają znacznie lepiej.
Najlepszym komentarzem do tego, co wydarzyło się w Max Schmeling Halle, była mina trenera Miguela Falaski. Był zdruzgotany, nieobecny, dawno nie poniósł tak bolesnej porażki.
Wygrywał ze Skrą jako zawodnik (był rozgrywającym tej drużyny), a w pierwszym sezonie jako trener zdobył mistrzostwo Polski. Miał jednak wtedy do dyspozycji Pawła Zatorskiego na pozycji libero, Stephane'a Antigę, a Wlazły oraz dwójka Argentyńczyków (Facundo Conte i Nicolas Uriarte) była w życiowej formie. Wlazły potwierdził ją później w finałowej fazie mistrzostw świata zakończonych zdobyciem złotych medali przez Polaków. Uznano go najlepszym zawodnikiem (MVP) mistrzowskiego turnieju.
Dziś Wlazły jest w znacznie gorszej formie, podobnie jak cała drużyna. Winiarski z powodu kontuzji nie mógł pomóc kolegom w Berlinie tak bardzo, jak chciał, a teraz już wiadomo, że nie zagra do końca sezonu.