Stefan Antiga przyznał ostatnio, że podczas pierwszych dni zgrupowania musi na nowo uczyć reprezentantów gry w siatkówkę. Wszystko za sprawą przepisu wprowadzonego przez Międzynarodowa Federację Siatkowki (FIVB). Od 1 maja każde dotknięcie siatki kończy akcje i skutkuje przyznaniem punktu rywalowi. Do tej pory gra mogła toczyć się dalej, jeśli gracz nie poruszył górnej taśmy. Tym samym światowa federacja przyznała się do błędu. Przez wiele lat siatka była absolutną świętością. Dopiero w XXI wieku zmieniono regulamin, by uatrakcyjnić grę, wydłużyć akcje.
Okazuje się, że teraz federacja nie chce stawiać już na wydłużanie konfrontacji. Czy zmiana faktycznie skróci mecze? Ostatnią modyfikacją, która znacznie wydłużyła spotkania jest możliwość wideoweryfikacji decyzji sędziego. W momencie, gdy karane będzie każde, nawet minimalne otarcie się o siatkę, wówczas ilość analiz dodatkowo rozciągnie mecz.
O to również mają zadbać działacze, którzy chcą by zespoły kwestionowały tylko ostateczną decyzję arbitrów. Do tej pory sędziowie oglądali na zapisie całą akcję w poszukiwaniu nieprawidłowości. Według nowych wytycznych ocenie podlegać będzie tylko ostateczne zagranie. Wcześniejsze nie będą miały znaczenia. Dodatkowo o weryfikację będzie można prosić jedynie przy pomocy specjalnego tabletu, jak próbowano to czynić podczas Final Four Ligi Mistrzów w Berlinie.
Działacze prześcigają się w kolejnych pomysłach. W Europejskiej Federacji Siatkówki (CEV) narodziła się idea ograniczenia okazywania radości. Andre Mayer uważa, że z celebracji powinna zostać wyłączona osoba udająca się w pole serwisowe. Według niego w ten sposób można oszczędzić kilka sekund. - Nie chcemy pozbawiać spotkań emocji. Widzowie przychodzą jednak oglądać siatkówkę. Widowiska muszą być płynne - broni swojego pomysłu prezydent CEV.
W sezonie 2013/2014 rozgrywki brazylijskiej Superligi były poligonem dla innego projektu. Wzorem siatkówki plażowej sety rozgrywano do dwudziestu jeden zdobytych punktów, a w trakcie partii zawodnicy i zawodniczki udawali się na przerwę techniczną tylko raz. Podobnie było w Lidze Europejskiej. W kolejnych sezonach zrezygnowano z tego rozwiązania.