Reklama

Sukces w drodze do Rio

Kobieca reprezentacja Polski w siatkówce wraca ze srebrem z Igrzysk Europejskich w Baku, czego chyba nikt się nie spodziewał. Ale na euforię za wcześnie.

Aktualizacja: 28.06.2015 22:38 Publikacja: 28.06.2015 21:53

Polki na podium. Najważniejsza zdobycz z Baku: wróciła radość gry, wiara w to, że można coś razem os

Polki na podium. Najważniejsza zdobycz z Baku: wróciła radość gry, wiara w to, że można coś razem osiągnąć

Foto: PAP/EPA

Finał z Turczynkami był dla polskich kibiców smutnym widowiskiem. Polki grały źle, przez większość meczu wyglądały na kompletnie bezradne, ich zdobycze punktowe w pierwszym i trzecim secie były zawstydzające i niegodne finalistek turnieju. A przecież na początku igrzysk wygrały z tymi samymi Turczynkami po tie-breaku.

Kiepski występ na koniec nie powinien jednak przesłonić poprzednich: w półfinale Polki wyeliminowały mocne Serbki, w ćwierćfinale odprawiły Niemki. Oba mecze to były dramatyczne pięciosetówki, w których biało-czerwone pokazały charakter. Rywalizację grupową też kończyły tie-breakiem – przegrały z Belgią, ale wtedy były już pewne awansu do dalszych gier, po wygranych z Turczynkami, Rumunkami (3:0) i Włoszkami (3:0) oraz przegranej z Azerkami (0:3).

W Baku mogliśmy oglądać prawie wszystko, co dziś najlepsze w polskiej siatkówce kobiet. Celem numer jeden jest występ na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Rywalizacja w Baku zapewniała punkty do rankingu. Siedem najwyżej klasyfikowanych reprezentacji weźmie udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, który odbędzie się w styczniu przyszłego roku w Turcji. Stawkę uczestników zamkną gospodynie turnieju.

Magia igrzysk robi swoje, stąd powrót do kadry prawie wszystkich najlepszych zawodniczek. Katarzyna Skowrońska-Dolata, Izabela Bełcik, Sylwia Pycia, Anna Miros (dawniej Podolec) stawiły się znowu, aby walczyć dla reprezentacji.

Paniom wieku się nie wypomina, ale są to wszystko zawodniczki, które błyszczały już dziesięć lat temu. Trener Jacek Nawrocki nie miał jednak wyboru – postawienie wyłącznie na młode siatkarki oznaczałoby czekanie na sukces nie wiadomo jak długo.

Reklama
Reklama

Nawrocki, po rezygnacji Piotra Makowskiego, przejmował kadrę dołującą i rozbitą. Nieco już zapomniany były trener Skry Bełchatów ostatnio zajmował się reprezentacją juniorów, był więc, mimo sukcesów, na drugim planie.

Zawodniczki domagały się uznanego trenera zagranicznego (wymieniano głośne nazwiska, m.in. znanego w Polsce Raula Lozano), a dostały szkoleniowca, który nie miał doświadczenia w pracy z kobietami, poza paromiesięcznym okresem zatrudnienia w roli koordynatora Budowlanych Łódź.

Trener miał więc od razu pod górkę z kibicami i mediami, ale na razie to jego jest na wierzchu. Brak doświadczenia w żeńskiej siatkówce nie dyskwalifikuje go, jak by chcieli niektórzy, historia siatkówki zna takie przypadki, więc poczekajmy z ocenami.

Natomiast faktem jest, że działacze kolejny raz nie wsłuchali się w głos siatkarek i potem trudno się dziwić, gdy zawodniczki się skarżą, że w porównaniu z panami są traktowane po macoszemu. Ale jeśli Nawrocki osiągnie sukces, nikt o tym nie będzie pamiętał.

Zwycięstwa „Złotek" z 2003 i 2005 roku to już historia, najwyższy czas przestać żyć wspomnieniami. Trener Ireneusz Mazur przytomnie zauważył, że kobieca siatkówka to nie Instytut Pamięci Narodowej. Mimo sukcesu, jakim jest srebro w Baku, Nawrocki ma o czym myśleć.

Rozgrywająca Joanna Wołosz nie jest jeszcze liderką drużyny, jaką wielu chciałoby w niej widzieć. Ostrzeliwana zagrywką Skowrońska-Dolata w nowej dla siebie roli przyjmującej radziła sobie średnio. Ale co robić, skoro dobrych przyjmujących jest w Polsce jak na lekarstwo? Jedna Werblińska wiosny nie czyni.

Reklama
Reklama

Podstawowa szóstka wypadła dobrze, ale nie widać rezerw, nie ma mowy o takim potencjale jak u mężczyzn, którzy mogą wystawić dwie albo i trzy znakomite drużyny. Ale są też dobre wiadomości: wygląda na to, że jest w tej reprezentacji chemia, jest radość gry, wiara, że można coś razem zrobić. Zobaczyć niewymuszone uśmiechy na twarzach polskich siatkarek – to było bezcenne.

W ataku z dobrej strony pokazała się Katarzyna Zaroślińska, która już od paru lat wyróżnia się w lidze. Na pochwały zasłużyła libero Agata Sawicka, która w finale doznała kontuzji. Cenne doświadczenie zdobywała Natalia Kurnikowska.

Silnej kadry nie będzie bez silnej ligi. Wołosz podpisała niedawno kontrakt z Chemikiem Police, co było zaskoczeniem, ponieważ z powodzeniem występowała na włoskich parkietach. Hitem numer jeden był jednak transfer Skowrońskiej-Dolaty, która zasiliła Impel Wrocław.

Liga powinna być ciekawsza i silniejsza niż w ostatnich sezonach. Dla reprezentacji kolejnym ważnym sprawdzianem będą rozpoczynające się we wrześniu mistrzostwa Europy w Belgii i Holandii. Po Baku są powody do optymizmu, którego nie należy mylić z entuzjazmem.

Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Polacy wygrali z Katarem i zapewnili sobie awans do 1/8 finału
Siatkówka
MŚ w siatkówce: Trochę kłopotów na początek
Siatkówka
Marcin Janusz dla „Rzeczpospolitej": Podejdźmy do mistrzostw świata z pokorą
Siatkówka
Niespodzianki nie było. Półfinał mistrzostw świata nie dla polskich siatkarek
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarek. Bal debiutantek w Tajlandii
Reklama
Reklama