Niewiele brakowało jednak, by aż tak dobrze nie było. Iran prowadził z Polską 2:0 w setach i nikt nie mógł być pewny, że coś się zmieni na lepsze. Irańczycy bombardowali nasz zespół zagrywką, ryzykowali od początku i zbierali tego owoce. Orkiestra dyrygowana przez nietuzinkowego rozgrywającego Mir Saeida Maroufa grała w Hamamatsu koncert.
Ale dobre zespoły mają to do siebie, że potrafią odwracać losy meczów. Polacy pokazali to już wielokrotnie. Stephane Antiga ma swój przepis na wygrywanie, dokonał zmian, mistrzowie świata poprawili serwis, przyjęcie i obraz gry radykalnie się zmienił. W bloku lepszy był Iran (8/7), my mieliśmy więcej asów serwisowych (5/4), błędów z obu stron było bardzo dużo (37/34). Polska drużyna jednak raz jeszcze pokazała serce do walki i wielkie umiejętności, argumenty nieocenione w takich wojnach.
Iran zawsze walczy z Polakami jak o życie, ale ważne mecze przegrywa. W tym sezonie to już piąta porażka zespołu Slobodana Kovaca. W Hamamatsu Antiga bardzo chwalił zmienników, Fabiana Drzyzgę i Mateusza Mikę, którzy w trudnym momencie wnieśli na boisko wiele pozytywnej energii. Ten drugi został wybrany na MVP spotkania, które przyniosło naszym siatkarzom kolejne, bardzo ważne zwycięstwo. W tak długiej, męczącej imprezie czasami trudniej radzić sobie z rywalami teoretycznie znacznie słabszymi, takimi chociażby jak Wenezuela. Dzień po meczu z Iranem Antiga, chcąc dać odpocząć zawodnikom najbardziej obciążonym, wpuścił na boisko zmienników. Kiedy Polacy przegrali pierwszego seta, tylko krzywo się uśmiechnął, ale gdy pojawiło się zagrożenie, że mogą oddać kolejnego, zrobiło się naprawdę nerwowo.
Marcin Możdżonek powiedział po tym spotkaniu, że porażka z Wenezuelą byłaby katastrofą. Nie dodał, że strata punktu też mogłaby mieć opłakane skutki. Walka o dwa miejsca premiowane awansem olimpijskim przecież tak naprawdę dopiero się zaczęła.
Polacy i Amerykanie idą przez turniej bez porażki, ale na pierwszym miejscu jest zespół USA, bo jeszcze nie stracił punktu. Trudny mecz z Włochami Amerykanie wygrali 3:0. Rosja na razie na miejscu trzecim z takim samym dorobkiem jak Włosi, a z szansami i nadziejami na awans pożegnali się już chyba Irańczycy, których zespół Władimira Alekny rozbił 3:0. Ciekawe, czy Rosjanie znajdą w sobie siły, by twardo walczyć w drugiej fazie turnieju z Włochami.