"Rzeczpospolita": W Bułgarii i Włoszech ruszają towarzyskie mistrzostwa Europy...
Paweł Papke: Trochę się nie zgodzę. Nasza drużyna deklaruje maksymalną walkę o medale i wierzę głęboko, że jeden z tych medali przywiezie. Rozumiem oczywiście to porównanie do turnieju towarzyskiego wynikające z tego, że mistrz Europy nie uzyskuje kwalifikacji olimpijskiej. Taki system wprowadziła jednak światowa federacja na pewno w uzgodnieniu z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim. Trzeba zacisnąć zęby i pogodzić się z tym.
Jakie jest pana zdanie na temat zasad uzyskiwania kwalifikacji olimpijskiej, gdzie nie daje takiej nawet złoto mundialu?
Mojego prywatnego zdania pan nie usłyszy, bo reprezentuję całe środowisko siatkarskie. Czy system jest bardziej czy mniej sprawiedliwy? Puchar Świata dotknął nas bardzo mocno i to boli w sercu, ale z drugiej strony wszyscy przed tym turniejem wiedzieli, ile drużyn może się z niego zakwalifikować i w jaki sposób.
Tegoroczny sezon to kuriozum. Za chwilę mistrzostwa Europy, a już w styczniu kwalifikacje do igrzysk dla czołowej ósemki rankingu, co czyni je tak naprawdę kalką tej imprezy. Turniej w Bułgarii wydaje się być kulą u nogi w i tak przeładowanym kalendarzu. W takich momentach wraca pytanie, czy silna siatkarsko Europa nie powinna mieć więcej miejsc na igrzyskach kosztem słabszych kontynentów. PZPS ma mocną pozycję w FIVB. Sami też możecie przecież forsować pewne zmiany.
Liczymy się, mamy duży wpływ na to, jak postrzegana jest siatkówka. Ale trzeba sobie szczerze powiedzieć: z PŚ mogły awansować dwie ekipy europejskie, w styczniu będzie mogła jedna, dwie kolejne z turnieju w Berlinie awansują do kwalifikacji interkontynentalnych. Reprezentacja naszego kontynentu jest silna. Spójrzmy na to jednak szerzej. W siatkówce żeńskiej Europa ostatnio mniej się liczy i tam z kolei inne kontynenty mogą mieć pretensje. W PŚ dotknęła nas wyjątkowa sytuacja. Gdybyśmy zaliczyli trzy-cztery porażki i grali słabo, to każdy przeszedłby z tym do porządku dziennego. Było inaczej. Na 11 meczów wygraliśmy 10 w tym 9 za trzy punkty, a i tak spełnił się najczarniejszy ze scenariuszy. Trafić na akurat tak fatalne rozstrzygnięcie, to trochę jak trafić w totolotka.
Droga do igrzysk niebezpiecznie się wydłużyła. Przeszła panu przez głowę myśl, co by było, gdyby na igrzyskach mistrzów świata, brązowych medalistów PŚ i być może też medalistów ME jednak zabrakło?
Nie jestem czarnowidzem. Jestem racjonalnym optymistą. Ciężko byłoby to znieść, ale nie przyjmuję takiego scenariusza. Mamy drużynę będącą w stanie spokojnie się zakwalifikować. Znam tych chłopaków, niektórych wcale nie z relacji prezes-zawodnik. Z częścią z nich grałem, może im nie ojcowałem na boisku, ale byłem dobrym, starszym kolegą. Mamy dobrego trenera, chociaż raz jeszcze podkreślę, że mamy duet trenerski, który dobrze się uzupełnia. Wiele mówiła już deklaracja Antigi, który mówił, że nie przyjąłby tego stanowiska, gdyby Philippe Blaine się na to nie zgodził. A mówimy o człowieku, który prowadził reprezentację Francji przez ponad 10 lat. To on stworzył podwaliny francuskiej szkoły technicznej, co teraz Francuzi pokazują w każdym meczu. Kiedy ta para przejęła naszą kadrę widać było, jak zespół zmienia swój styl z nieco topornego, jak ze wschodniej siatkówki, na urozmaicony.
Jak przyjął pan słowa trenera Rosjan Władimira Alekny, który publicznie podważał warsztat trenerski Antigi?
"Władek" na pewno chciał zasiać trochę fermentu. Wojna psychologiczna czy ostry wywiad też jest elementem meczu. Zapewniam, że nasi siatkarze wierzą w Antigę i Blaina w stu procentach. Jeśli pan Alekno uważa, że jest doskonałym szkoleniowcem, to tylko przyklasnąć i pogratulować.
Awans męskiej kadry na igrzyska jest obowiązkiem, a jak wygląda sytuacja pań?
Żeńska siatkówka znajduje się w okresie przejściowym. Nasze dziewczyny w hierarchii europejskiej zajmują mniej więcej takie miejsce, jakie zajęły podczas ostatnich mistrzostw Europy, czyli między 5-8. Nie ma się co czarować — brak medalu nie jest dla nas zaskoczeniem, bo na to jeszcze ich nie stać. Mam nadzieję, że Jacek Nawrocki dobrze przygotuje dziewczyny do styczniowych kwalifikacji.
Posada Jacka Nawrockiego jest zagrożona?