Kandydatów do ligowego podium jest więcej. Wicemistrz Polski, Trefl Gdańsk raz jeszcze pokazał swoją zuchwałą twarz. Przedwczoraj pokonał w Poznaniu Resovię 3:2 i wywalczył Superpuchar, a za MVP tego spotkania uznano Mateusza Mikę. To kolejny sukces Andrei Anastasiego, byłego trenera naszej reprezentacji, człowieka jak mało kto głodnego zwycięstw. Trefl ma taki sam wyjściowy skład jak w ubiegłym sezonie, więc rywale już powinni się bać.

Oczywiście Resovia bać się nie musi, bo na polskim rynku jest potęgą, ale najnowsza historia dowodzi, że z Treflem gra się jej ciężko i niełatwo wygrywa. Andrzej Kowal ma jednak argumenty na swoje usprawiedliwienie. Jego zespół dotknęły poważne zmiany. Nie ma już Rafała Buszka i Dawida Konarskiego, odeszli Serb Marko Ivović i Amerykanin Paul Lotman, ale przyszli za to Bartosz Kurek (najgorętszy transfer PluLigi), inny Amerykanin Thomas Jaeschke, Francuz Julien Lyneel, Ukrainiec Dmytro Paszycki i libero Damian Wojtaszek. Wrócił też z wypożyczenia do Politechniki Warszawa jeden z najzdolniejszych siatkarzy młodego pokolenia, Aleksander Śliwka. I ta grupa musi się najpierw dobrze poznać.

A jeśli wszyscy będą zdrowi, to Andrzej Kowal będzie miał dwie mocne szóstki do dyspozycji na czele z mistrzami świata: Fabianem Drzyzgą i Piotrem Nowakowskim, niemieckim atakującym Jochenem Schoepsem i bułgarskim przyjmującym Nikołajem Penczewem. Z takim składem można, a nawet trzeba po raz kolejny walczyć o sukces w PlusLidze, ale też próbować wygrać Ligę Mistrzów.

Jeszcze nie tak dawno obowiązywało hasło: kto ma Wlazłego ten wygrywa. Sprawdziło się również w reprezentacji Polski, triumfatora mistrzostw świata. Ale Skrze w ostatnim sezonie z Wlazłym w składzie nie udało się obronić tytułu najlepszej drużyny w Polsce.

Drużyna z Bełchatowa długo była liderem rozgrywek, ale gdy przyszło do najważniejszych spotkań zaczęły się schody. Skra odpadła w półfinale Pucharu Polski, zajęła ostatnie miejsce w Final Four Ligi Mistrzów, a w PlusLidze ostatecznie była trzecia po długiej rywalizacji z Jastrzębskim Węglem.

Patrząc na jej skład w tym sezonie, w połączeniu z problemami zdrowotnymi Michała Winiarskiego, trudno oczekiwać na więcej. Skra nie pozyskała wybitnych siatkarzy, wróciła tylko do znanych nazwisk (Marcel Gromadowski, Robert Mielczarek). Ten pierwszy będzie zmiennikiem Wlazłego, drugi, tak jak za starych dobrych czasów, może pomóc w przyjęciu lub zastąpić młodego libero, Kacpra Piechockiego. Jest też zmiennik dla rozgrywającego Nicolasa Uriarte (Marcin Janusz) i ta sama mocna trójka środkowych (Karol Kłos, Srećko Lisinać i Andrzej Wrona). Ale gdy przyjdzie do najważniejszych rozstrzygnięć, to i tak sprawy w swoje ręce muszą wziąć Wlazły i Facundo Conte.

Dla Miguela Angela Falaski, który już w debiucie sięgnął po tytuł może to być kolejna lekcja pokory i przyśpieszonego, trenerskiego dojrzewania.

W zupełnie innej sytuacji jest Zaksa Kędzierzyn Koźle, kolejny z kandydatów do ligowego podium. Drużyna ma nowego prezesa (Sebastian Świderski), nowego trenera (Ferdinando de Giorgi) i dwóch mistrzów Europy (Benjamin Toniutti i Kevin Tillie). Zmian oczywiście jest więcej: nie ma Pawła Zagumnego i Michała Ruciaka, ale został Paweł Zatorski, a przyszli oprócz wspomnianych Francuzów dwaj mistrzowie świata: Buszek i Konarski, oraz bardzo zdolny młody Belg, Sam Deroo. Zaksa z powodzeniem może powalczyć o najwyższe trofea.

Na dziś pewniejszym kandydatem do medalu wydaje się być zgrany zespół Trefla Gdańsk, ale tegoroczna liga jest tak specyficzna i nietypowa, że trudno przewidzieć, co się może zdarzyć. – To będą ciekawsze rozgrywki niż w ubiegłym roku. Kandydaci do podium wprawdzie ci sami (Resovia, Trefl, Skra, Zaksa), ale bardzo interesujący zespół ma Lubin, spore apetyty mają też w Olsztynie, Bydgoszczy, Częstochowie – twierdzi Andrzej Kowal.

I trudno nie zgodzić się ze szkoleniowcem Resovii. Każdy ma  swoje cele, swoje gwiazdy. W Radomiu trenerem jest Raul Lozano (kto by pomyślał ?). W Kielcach mają rewelację sezonu, młodego środkowego Mateusza Bieńka, do Cuprum Lubin dołączył Marcin Możdżonek, któremu będzie wystawiał kolega z reprezentacji Grzegorz Łomacz, do Warszawy wrócił Paweł Zagumny. Ale co mają powiedzieć w Jastrzębiu Zdroju, gdzie ze względów finansowych rozpadła się drużyna mająca od lat uzasadnione aspiracje medalowe?

Te rozgrywki nie powinny więc nikogo nudzić, choć bez fazy play off, gdy o tytuł zagrają dwie najlepsze drużyny sezonu zasadniczego, to będzie przecież zupełnie inna PlusLiga. A reprezentantom towarzyszyć będzie jeszcze świadomość, że w styczniu zagrają jeden z najważniejszych turniejów w karierze: kwalifikacje olimpijskie w Berlinie. I jeśli polscy siatkarze w tym turnieju nie znajdą się w pierwszej trójce, to igrzyska w Rio de Janeiro obejrzą w telewizji.

Pierwsza kolejka

 30.10 – AZS Częstochowa – Asseco Resovia Rzeszów (18.00); BBTS Bielsko Biała – Lotos trefl Gdańsk (18.00); Effector Kielce – PGE Skra Bełchatów (18.00); AZS Politechnika Warszawska – Cuprum Lubin (19.00)

 31. 10. – MKS Będzin – Jastrzębski Węgiel (14.45)

 02. 11. - Indykpol AZS Olsztyn – Łuczniczka Bydgoszcz (20.30); Cerrad Czarni Radom – ZAKSA Kędzierzyn Koźle (18.00)