Szeroki skład reprezentacji Polski na kwalifikacyjny turniej w Berlinie zaczynający się 5 stycznia już znamy. Są w nim same znajome nazwiska. Stephane Antiga nie zrobił rewolucji, postawił na tych, którzy wygrali mistrzostwa świata i stanowili o sile reprezentacji w tym sezonie.
Brakuje tylko Piotra Nowakowskiego, który niedawno przeszedł operację kręgosłupa i na boisko wróci dopiero za kilka miesięcy. Ale na pozycji środkowego jest z kogo wybierać. Antiga ma Mateusza Bieńka, Karola Kłosa, Marcina Możdżonka i Andrzeja Wronę, do szerokiego składu powołał też Łukasza Wiśniewskiego.
Do reprezentacji wraca Paweł Zagumny, ale za wcześnie, by twierdzić, że zobaczymy go w Berlinie. Pierwszym rozgrywającym, jak na razie, jest bowiem Fabian Drzyzga, a Grzegorz Łomacz, który cały sezon był w składzie narodowej drużyny, bardzo dobrze spisuje się w rozgrywkach ligowych, więc francuscy trenerzy naszej drużyny, Antiga i Philippe Blain, będą mieć wybór.
Wlazły nie wróci
Dziś trudno też przesądzać, kto będzie drugim atakującym. Liderem jest oczywiście Bartosz Kurek, który w PlusLidze spisuje się znakomicie, ale potrzebny mu zmiennik. A z tym jest problem. Mariusz Wlazły zdania nie zmienił i nie zamierza wracać do reprezentacji. Uważa, że swoje już zrobił, i trzeba to uszanować, choć szkoda, bo mógłby pomóc. W gronie powołanych są więc Dawid Konarski, Jakub Jarosz i Grzegorz Bociek.
Ten ostatni wraca po chorobie nowotworowej i dobre mecze przeplata słabszymi, a dwaj pierwsi mają problemy zdrowotne. Konarski kuruje nadwerężone mięśnie brzucha, a Jarosz jest po operacji przepukliny.