Reklama

Polacy wygrywają z Serbią i prowadzą w grupie

W drugiej rundzie Ligi Narodów mistrzowie świata pokonali mistrzów Europy Serbów i objęli prowadzenie w tabeli. W roli głównej wystąpili debiutanci. Polacy dali sobie urwać tylko jednego seta, a pierwsze skrzypce w zespole Vitala Heynena grał Wilfredo Leon - informuje Onet.

Aktualizacja: 29.05.2021 18:57 Publikacja: 29.05.2021 18:52

Polacy wygrywają z Serbią i prowadzą w grupie

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

mz

Debiutant Wilfredo Leon? Choć wydaje się to zaskakujące, przyjmujący Perugii dzisiaj po raz pierwszy rozegrał mecz w barwach reprezentacji Polski w Lidze Narodów. Jako młokos Leon występował w tych rozgrywkach (do 2018 roku pod nazwą Ligi Światowej) w barwach Kuby, potem przyjął jednak polskie obywatelstwo i zmienił reprezentację narodową. I choć w naszej kadrze występuje od 2019 roku, w Lidze Narodów nie dane było mu wcześniej zagrać. Dwa lata temu, kiedy trwały rozgrywki, odbywał jeszcze karencję związaną z otrzymaniem polskiego paszportu, rok później Ligę Narodów odwołano ze względu na Covid-19. Pierwszy tegoroczny mecz Ligi Narodów w Rimini Leon obejrzał z kwadratu dla rezerwowych, dzisiaj otworzył więc nowy rozdział w historii swoich startów w biało-czerwonych barwach. Otworzył nieco pechowo, bo już w pierwszej akcji został zablokowany, ale potem pokazał wielką klasę. Zwłaszcza w zagrywce, bo bombami zza linii końcowej raził rywali, a mecz zakończył z jedenastoma (!) asami na koncie. Wszyscy Serbowie do spółki mieli sześć asów.

Leon nie był jedynym debiutantem, bo pierwszy mecz w VNL rozegrał wczoraj także Kamil Semeniuk, zupełnie nowa postać w naszym zespole. Przyjmujący ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle po fantastycznym sezonie, po raz pierwszy trafił w tym roku do kadry, a debiut miał w sparingu z Belgią. Dzisiaj u boku Leona zagrał po raz pierwszy w Lidze Narodów i zachwycił. Zagrał bez tremy, jak profesor i obok Leona był pierwszoplanową postacią zespołu.

Przeciwko Serbom Vital Heynen rzucił do walki zupełnie inny skład niż ten, który dzień wcześniej ograł 3:0 Włochów. Tym razem w szóstce poza Leonem i Semeniukiem znaleźli się środkowi Jakub Kochanowski i Norbert Huber, który w ostatniej chwili dołączył do składu na Rimini, atakujący Bartosz Kurek, rozgrywający Fabian Drzyzga i libero Paweł Zatorski. Na mecz z mistrzami Europy Heynen rzucił zatem do boju kilka swoich gwiazd. – Serbowie są bardzo mocnym zespołem, przyjechali do Rimini w najsilniejszym składzie, a ponieważ nie grają na igrzyskach, chcą zdobyć medal Ligi Narodów. Dlatego musieliśmy podejść do tego spotkania z pełną powagą – mówi Paweł Woicki jeden z asystentów Heynena.

Serbowie, z którymi Polacy zmierzą się we wrześniu w grupie kolejnego czempionatu Starego Kontynentu w Krakowie, wystąpili w tym spotkaniu osłabieni. W pierwszym meczu turnieju ze Słowenią kontuzji doznał były gracz PGE Skry Bełchatów Srećko Lisinac, problemy zdrowotne ma także Uroš Kovačević. Nowy nabytek Aluronu Zawiercie nie miał więc okazji pokazać się polskim kibicom.

Mimo osłabienia, w pierwszych minutach meczu przeciwnicy narzucili mocne tempo i prowadzili 7:4. Potem na zagrywkę poszedł Leon, huknął dwa razy i Biało-Czerwoni objęli prowadzenie 11:9. O wygraną w inauguracyjnej partii musieli jednak walczyć w zaciętej końcówce, w której obronili piłkę setową. Dwoma świetnymi akcjami (atak i blok) popisał się Kochanowski, a seta skończył mocnym atakiem Leon. Przyjmujący Perugii zdobył w pierwszym secie 6 punktów, tyle samo, co Semeniuk. Obaj przyjmujący byli pierwszoplanowymi postaciami pierwszego seta i tak zostało już do końca - relacjonuje Onet.

Reklama
Reklama

Polacy wygrali inauguracyjną partię, mimo że popełnili aż 11 błędów (w tym 6 w zagrywce i 4 w ataku). Kiedy w drugim secie wyeliminowali pomyłki, rywale nie mieli już nic do powiedzenia. W drugiej partii mistrzowie świata prowadzili 8:3 i 11:5, a gdy rywale się zbliżyli na niebezpieczną odległość, Leon czterema asami z rzędu odebrał im ochotę do walki.

Po dwóch setach przyjmujący Perugii prowadził z Serbią w zagrywce 6:1, a to nie był koniec jego wyczynów. Poza tym w trzeciej partii kolejne asy dołożyli inni nasi reprezentanci – Kochanowski i Huber. Niestety, Biało-Czerwoni w tej odsłonie znowu popełnili zbyt wiele błędów (9), a w końcówce serią dobrych zagrywek popisał się Aleksandar Atanasijević, który zapewne chciał coś udowodnić Heynenowi. Serbski atakujący słabo dogadywał się z Belgiem w Sir Safety Perugia, rzadko grał we włoskim zespole, a po sezonie ogłosił, że wraca do PGE Skry. Bełchatowski zespół ma z kolei poprowadzić trener reprezentacji Serbii Slobodan Kovač, ale bełchatowski klub nie ogłosił jeszcze tego transferu.

Czwartą partię Polacy rozpoczęli od prowadzenia 9:1 po kolejnej serii zagrywek szalejącego Leona, a potem tylko dobijali rywali, odnosząc drugie zwycięstwo w turnieju. Co prawda, tego dnia w polskim zespole nie błyszczał Kurek, ale na skrzydłach pokaz siły dali Leon i Semeniuk.

W niedzielę o 19.30 Polacy zmierzą się ze Słowenią, z którą mają rachunki do wyrównania. Słoweńcy, debiutujący w Lidze Narodów, w trzech ostatnich turniejach mistrzostw Europy zatrzymywali Polaków, ostatnio w półfinale w 2019 roku. Szykuje się trudny mecz, a w polskim zespole znowu zobaczymy innych graczy niż w starciach z Włochami i Serbami. Mimo to mistrzowie świata znowu będą faworytem.

 

POLSKA – SERBIA 3:1

Reklama
Reklama
Siatkówka
Startuje PlusLiga siatkarzy. Nowi bohaterowie się przydadzą
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama