Po pięciu spotkaniach eliminacyjnych Polacy mieli na koncie jedynie trzy punkty. Aby być pewnymi gry na mistrzostwach Europy, potrzebowali zwycięstwa. Jak pisze Onet, remis lub porażka także mogły dać graczom Patryka Rombla przepustkę na turniej, ale wówczas byłoby to zdecydowanie bardziej skomplikowane. Każda wygrana z Izraelem dawałaby natomiast polskim szczypiornistom awans. Z naszej grupy pewni awansu byli już Niemcy.
Polska w poprzednim meczu niespodziewanie przegrała z Izraelem 24:25. Wczoraj nadejść miał rewanż. Początek meczu był udany, przez dłuższy czas prowadziliśmy co najmniej jedna bramką. Z czasem coraz więcej do powiedzenia mieli jednak nasi rywale. W pierwszej połowie gra polskich szczypiornistów z minuty na minutę wyglądała coraz gorzej. Nie potrafiliśmy powstrzymać ataków, a w ofensywie się myliliśmy.
Pierwszą połowę Izrael wygrał 11:10. Polacy wciąż mieli szanse na zwycięstwo, ale musieli udowodnić swoją wyższość w drugiej części gry.
Po zmianie stron Polacy zaczęli skuteczniej rzucać i mieli lepsze momenty, w dwóch prowadzili dwiema bramkami, co jak na to, że spotkanie było bardzo wyrównane, mogło napawać nas optymizmem. Za pierwszym razem gospodarze nie poszli za ciosem i nie powiększyli swojej przewagi. Przez większość meczu żadna z drużyn nie prowadziła więcej niż jedną bramką. Gdy jedna ekipa trafiała, druga błyskawicznie wyrównywała.
Dopiero od 52. minuty Polacy przejęli inicjatywę, dobrze prezentowali się w defensywie. Pięć minut przed końcem spotkania prowadzili 24:21. Choć końcówka była nerwowa, finalnie polscy szczypiorniści wygrali 26:23 i awansowali na mistrzostwa Europy.