Łomża VIVE mecz rozegrała w muzealnej atmosferze, bo Kielce są strefą czerwoną i organizatorzy nie mogli wpuścić na trybuny kibiców. Pusta hala to dla mistrzów Polski nawet 200 tys. zł utraconych przychodów - jedynym zyskiem były dwa punkty. Gospodarze byli dużo lepsi i dzięki świetnej pierwszej połowie (18:11) spotkanie po przerwie momentami było jak spacer.

Białorusini to dla mistrzów Polski prawdopodobnie ulubiony europejski rywal, bo Łomża VIVE pokonała Mieszkowa w dziewięciu z dziesięciu ostatnich meczów. Teraz było podobnie, choć z powodu kontuzji Dujszebajew nie mógł skorzystać z umiejętności rozgrywającego Władysława Kulesza.

Świetny mecz rozegrał bramkarz Andreas Wolff, który był jak ściana i odbił czternaście rzutów. Swojego pierwszego gola w Lidze Mistrzów zdobył 18-letni skrzydłowy Cezary Surgiel, a problemy zdrowotne Kulesza sprawiły, że więcej czasu w ataku spędzili reprezentanci Polski Tomasz Gębala oraz Szymon Sićko. Pierwszy zdobył dwie, a drugi trzy bramki.

Łomża VIVE wygrała trzeci mecz z rzędu i prowadzi w grupie, ale drugi SG Flensburg-Handewitt - kielczanie ulegli Niemcom w pierwszej kolejce - swój mecz rozegra w czwartek. Podopiecznych Dujszebajewa za tydzień czeka hit jesieni, bo we własnej hali podejmą Paris-Saint Germain.