Jeśli każdy zespół podczas turnieju musi przeżyć jeden słabszy dzień, to biało-czerwoni mają go już prawdopodobnie za sobą.
Polacy długimi momentami grali niedokładnie, skórę kolegom z pola kilka razy ratował Adam Morawski, aż trener Patryk Rombel poprosił o przerwę i wykrzyczał: „Róbmy swoje, tylko na tym się skoncentrujmy!". To hasło, które powinno zostać z jego zawodnikami do końca mundialu.
Dużo czasu na parkiecie spędzili rezerwowi, w tym debiutujący na wielkim turnieju Arkadiusz Ossowski oraz Kacper Adamski. Kluczowi kadrowicze odpoczęli, Maciej Gębala i Przemysław Krajewski mecz obejrzeli z trybun.
W sobotę Polacy stawią czoła Węgrom. To zespół, który stoi graczami z krajowej ligi, bo Telekom Veszprem, MOL-Pick Szeged i Grundfos Tatabanya bogacą się na orbanizacji sportu. Kluby te mają potężnych sponsorów, a ich budżety mogą wspierać przedsiębiorcy, którym dostają prawo do odpisów podatkowych.
Pieniądze to jednak nie wszystko, były selekcjoner Węgrów Tałant Dujszebajew chwali też działaczy. – Tamtejszy związek od wielu lat wykonuje dobrą pracę, co widać po zawodnikach z roczników 1996–1998, którzy zaczynają grać w kadrze na naprawdę wysokim poziomie – przyznaje Kirgiz w rozmowie z „Rz".