Pół godziny po zakończonym meczu z Czechami do Bogdana Wenty podeszło kilku francuskich piłkarzy. Zapytali ze śmiechem, czy nie uważa, że polska reprezentacja powinna oszczędzać siły przed półfinałem. Po pięciu minutach do Wenty podeszli Hiszpanie. Zapytali, czy cała szesnastka jest zdrowa.
Wygrywając z Czechami, Polacy zapewnili sobie awans do półfinału niezależnie od wyniku czwartkowego meczu z Francją, ale możliwych scenariuszy jest kilka. Miejsce Francji w najlepszej czwórce byłoby dla Polaków korzystne, bo w ten sposób mieliby zapewnione miejsce w przyszłorocznych finałach mistrzostw świata w Szwecji, nawet jeśli w Austrii nie udałoby im się stanąć na podium. Francja jako obrońca tytułu do Szwecji i tak pojedzie, a awans bez konieczności gry w eliminacjach mają zapewniony jeszcze trzy najlepsze drużyny mistrzostw Europy.
Jeśli Polacy przegrają lub zremisują, Francja będzie jednak na pierwszym miejscu w grupie, a drużyna Bogdana Wenty w półfinale trafi na zwycięzcę drugiej grupy. Jeżeli Polska wygra mecz, a Hiszpanie wysoko pokonają Słowenię, zajmą miejsce Francuzów. Żeby drużyna Wenty pojechała na mistrzostwa świata, będzie musiała zająć przynajmniej trzecie miejsce, ale pozbywa się Francji jako ewentualnego rywala w finale.
– Nie możemy kombinować, patrzeć na inne wyniki. Trzeba wygrać, żeby podnieść głowę i wejść do półfinałów z pierwszego miejsca – mówi Sławomir Szmal. Bogdan Wenta, który początkowo nie zdawał sobie sprawy, że po raz pierwszy jego drużyna będzie rozdawać karty, stwierdził, że "na kociewski rozum z jego wsi", jak się do spotkania z Francją nie podejdzie ze stuprocentowym zaangażowaniem, obróci się to przeciwko Polsce.
Po spotkaniu z Czechami Wenta pozwolił piłkarzom wypić po dwa piwa. Po wszystkich widać było zmęczenie. Trener obudził się przed świtem, na śniadaniu nie był jednak pierwszym gościem, bo spotkał tam Szmala i pogadali o życiu. Niektórzy na śniadanie nie zeszli w ogóle, do czternastej dostali wolne, po obiedzie drużyna poszła na spacer.