Meczem Egipt – Chile w Kairze dziś o godzinie 18.00 rozpoczynają się 27. mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni, którzy otrzymali od światowej federacji „dziką kartę” (z powodu pandemii w Europie nie rozegrano kwalifikacji), do Egiptu wylatują dziś rano, a pierwszy raz na parkiet w New Capital Sports Hall wyjdą w piątek przeciwko Tunezji o 20.30.
Wygląda jednak na to, że ani tego meczu, ani żadnego innego nie zobaczą w kraju kibice przywykli do tradycyjnej telewizji. Praw do transmisji nie zakupiła bowiem ani TVP, ani żadna inna stacja w Polsce. Przekaz z meczu będzie można śledzić jedynie w internecie na platformie youtube na kanale dedykowanym MŚ.
Ceny nie do przyjęcia
Posiadaczem praw do MŚ jest firma Lagardere. Portal sportowefakty.pl podał wczoraj, że ceny były tak wyśrubowane, że jedynie TVP podjęło bardziej zaawansowane rozmowy. Lagarder miał zażyczyć sobie od państwowego nadawcy 1,5 mln euro za pokazanie całego turnieju lub pół miliona za mecze Polaków (nie wiadomo, czy tylko trzech w rundzie wstępnej, czy cena obejmowała mecze, gdyby biało-czerwoni grali dłużej). Takie stawki miały okazać się nie do przyjęcia.
Apel do prezydenta
Pośrednio potwierdził to wczoraj zaniepokojony brakiem transmisji telewizyjnych Związek Piłki Ręcznej w Polsce, który oświadczył, że właściciel praw przedstawił ofertę na kwotę przerastającą możliwości nadawców.
Prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki wystąpił z wnioskiem do prezydenta światowej federacji (IHF) Egipcjanina Hassana Moustafa’y z prośbą o wsparcie i interwencję. „Obecna sytuacja dla wielu polskich firm i mediów – także telewizji – jest trudna z uwagi na pandemię COVID-19. Znacznie zmalały przychody reklamowe, wiele firm ogranicza w pierwszej kolejności wydatki na promocję i reklamę.