Ciarki na plecach

Polacy wykonali pierwsze zadanie – awansowali bez porażki do drugiej fazy grupowej mistrzostw Europy. Kibice już marzą o medalu.

Publikacja: 20.01.2016 18:35

Polscy kibice dodają drużynie skrzydeł. Bartosz Jurecki twierdzi, że każdemu sportowcowi życzyłby ta

Polscy kibice dodają drużynie skrzydeł. Bartosz Jurecki twierdzi, że każdemu sportowcowi życzyłby takiego wsparcia.

Foto: PAP, Jacek Bednarczyk

Pokonując Francję – mistrza świata, olimpijskiego i Europy – polscy piłkarze ręczni wysłali jasny sygnał. Jesteśmy tu po to, by wygrać.

W oficjalnych rozmowach zawodnicy kadry Michaela Bieglera tonują nastroje i zapewniają, że nie popadli w hurraoptymizm. – Oczywiście czujemy, że osiągnęliśmy coś dużego. Ale na razie to tylko nasz osobisty sukces. Tyle lat mierzyliśmy się z Francuzami i w końcu się udało. Ale za zwycięstwo nie dają medali, żadnych laurów jeszcze nie zdobyliśmy – mówił bohater spotkania, zdobywca dziewięciu goli Karol Bielecki.

Chociaż wszyscy dmuchają na zimne, widać, że tak długo wyczekiwane zwycięstwo nad faworytem turnieju nie tylko dodało Polakom wiary w siebie, ale i zdjęło presję. Mówił o tym dzień po historycznym triumfie Biegler podczas spotkania z dziennikarzami.

Poprawić atak

– Presja opadła, nie ma już tak nieznośnego ciśnienia. Wszyscy widzimy, że nasz zespół idzie w dobrym kierunku. Gramy piłkę ręczną, która mi się podoba. Mamy dobrą, a nawet bardzo dobrą, obronę i wyśmienitego bramkarza. Lepiej wychodzą nam kontrataki i szybkie wznowienia. Oczywiście jeszcze nie wszystko działa jakbym chciał, musimy poprawić grę w ataku.

Niemiecki selekcjoner Polaków od początku turnieju stara się dbać o głowy swoich zawodników, o ich psychikę. Już przed mistrzostwami Sławomir Szmal i jego koledzy powtarzali, że czują się świetnie przygotowani i najważniejsza będzie psychika. Biegler – wzorem piłkarskich trenerów z Jose Mourinho na czele – stara się, by ewentualna krytyka skupiała się na nim, a nie na zawodnikach.

Gdy w meczu z Macedonią w ostatnich dwóch minutach Polacy trzy razy stracili piłkę, fundując sobie i kibicom końcówkę jak z thrillera, Biegler już na pomeczowej konferencji starał się wziąć odpowiedzialność na siebie. – To moja wina, że tak się stało, bo wybrałem nieodpowiednią szóstkę zawodników na tę końcówkę. Nie byli wystarczająco skoncentrowani – mówił Niemiec.

Wczoraj też, nie bawiąc się w dyplomację, dodał, że za wszystkie błędy odpowiedzialność ponosi on sam. – Jeśli dzieje się coś złego, to wina jest moja. Zawodnicy są świetnie przygotowani i radzą sobie doskonale – mówił trener.

Z trybun zmagania kolegów z Francuzami oglądał Bartosz Jurecki. Polski obrotowy doznał kontuzji, która nie pozwoliła mu wziąć udziału w historycznej wygranej. – Oczywiście, że bardziej się denerwowałem, oglądając spotkania z trybun. Nie byłem w stanie pomóc kolegom, mogłem tylko się przyglądać. Był to pierwszy mecz na wielkiej imprezie, w którym nie grałem. A po raz pierwszy na turniej pojechałem w 2006 roku do Szwajcarii. W pozostałych zawsze byłem na boisku – mówił Bartosz Jurecki w rozmowie z X-news. – Dlatego fajnie by było spotkać się z Francuzami w finale, tak żebym w końcu i ja z nimi wygrał na boisku.

Przed meczem z Francją presja opadła, ponieważ zadanie było już wykonane – awans do drugiej fazy grupowej zapewniony. Teraz jednak oczekiwania wobec naszych szczypiornistów bardzo wzrosną. Kibice liczą już całkiem otwarcie na medal. Najlepiej złoty (tylko on daje olimpijską przepustkę) lub srebro, jeśli ME wygrają Francuzi.

W sobotę Norwegia

Selekcjoner podkreśla, że pierwsza faza grupowa i fantastyczny triumf nad Francją (ale także pełne nerwów wygrane z Serbią i Macedonią) to już historia. – Zaczynamy całkowicie nowy rozdział. Mamy kolejną grupę, kolejnych rywali i zadanie przed nami. Najważniejsze, że ten zespół pokazał, że potrafi grać, po meczu z Francją dostałem mnóstwo SMS od kolegów z całego świata, którym bardzo się nasza gra podobała – mówi Biegler.

Nowe zadanie to mecze z Norwegią (w sobotę, podobnie jak my Norwegowie awansowali do drugiej fazy z czterema punktami), najsłabszą w tej stawce Białorusią (w poniedziałek), oraz z Chorwacją, z którą prawie każdy nasz mecz przeistacza się w walkę wręcz i bijatykę (w środę).

Najważniejsze będzie pierwsze spotkanie przeciwko nieobliczalnym, młodym i grającym bardzo szybką piłkę ręczną Norwegom. Nigdy nie lubiliśmy mierzyć się z rywalami, którzy grają w ten sposób i miewaliśmy z takimi zespołami problemy.

Z rywalizacji z Norwegią nie mamy najlepszych wspomnień. Skandynawowie pokonali nas gładko w zeszłym roku w Hiszpanii podczas jednego z ostatnich sparingów przed wyjazdem na mistrzostwa świata do Kataru.

Spotkanie odbędzie się w sobotę, czyli w dniu 34. urodzin Karola Bieleckiego. – Wspaniale byłoby z Norwegami wygrać i zrobić ważny krok w kierunku półfinałów – przyznaje jubilat.

Jak na razie, pełne hale i wsparcie kibiców nie powodują u naszych zawodników drżenia nóg. Wprost przeciwnie, publiczność dodaje zawodnikom skrzydeł. Biegler nie mógł nachwalić się postawy fanów w spotkaniu z Francją, a w emocjonalne tony uderzył Bartosz Jurecki. – To, co zrobili nasi kibice, było fenomenalne. To, jak nas wspierali i jak nam pomagali. Ciarki przechodziły po plecach, każdemu sportowcowi życzyłbym takich chwil – mówił etatowy wykonawca rzutów karnych w naszym zespole.

Pozostaje mieć nadzieję, że Biegler faktycznie nie dopuści, by naszych zawodników pokonały wielkie wobec nich oczekiwania, że każdy kolejny mecz będzie narodzinami nowego bohatera, a kibice poniosą biało-czerwonych aż po medal.

Grupa I

1. Polska 2 2 0 0 55-48 4

2. Norwegia 2 2 0 0 63-58 4

3. Chorwacja 2 1 0 1 58-55 2

4. Francja 2 1 0 1 55-54 2

5. Białoruś 2 0 0 2 48-56 0

6. Macedonia 2 0 0 2 46-54 0

21 stycznia: Francja–Białoruś, Macedonia–Chorwacja;

23 stycznia: Francja–Chorwacja, Polska–Norwegia

25 stycznia: Macedonia–Norwegia, Polska–Białoruś

27 stycznia: Macedonia–Białoruś, Francja–Norwegia, Polska–Chorwacja.

Wszystkie mecze Polaków o 20.30 w Tauron Arenie w Krakowie.

Do półfinałów awansują dwie czołowe drużyny z tej grupy oraz dwie z kolejnej, której skład poznaliśmy po środowych wieczornych meczach.

Pokonując Francję – mistrza świata, olimpijskiego i Europy – polscy piłkarze ręczni wysłali jasny sygnał. Jesteśmy tu po to, by wygrać.

W oficjalnych rozmowach zawodnicy kadry Michaela Bieglera tonują nastroje i zapewniają, że nie popadli w hurraoptymizm. – Oczywiście czujemy, że osiągnęliśmy coś dużego. Ale na razie to tylko nasz osobisty sukces. Tyle lat mierzyliśmy się z Francuzami i w końcu się udało. Ale za zwycięstwo nie dają medali, żadnych laurów jeszcze nie zdobyliśmy – mówił bohater spotkania, zdobywca dziewięciu goli Karol Bielecki.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO