W rozgrywanym w Sztokholmie finale spotkały się dwie najlepsze drużyny ostatnich lat. Dość powiedzieć, że Duńczycy walczyli nie tylko o złoto, ale też o to, by przejść do historii jako jedyna drużyna, która zdobyła mistrzostwo trzy razy z rzędu. Zwycięstwo oznaczało ,ze przedłużyliby serię meczów bez porażki w mistrzostwach świata do 28 (ostatni raz pokonali ich Węgrzy w 2017 roku). Francuzi z kolei, polowali na siódme złoto mistrzostw świata na 28 rozegranych turniejów.
Smaczków i podtekstów było jeszcze więcej. Poprzednio oba zespoły tylko raz zagrały ze sobą w finale mundialu i 12 lat temu po dogrywce 37:35 wygrali Francuzi. Z tamtego meczu został im w składzie tylko Nikola Karabatić. W zespole Danii było czterech zawodników, pamiętających tamto spotkanie, w tym niesamowity rozgrywający Mikkel Hansen i świetny bramkarz Niklas Landin.
Czytaj więcej
Po emocjonującym meczu, toczonym w zawrotnym tempie Hiszpanie wygrali ze Szwedami 39:36. Gospodarze kończą turniej bez medalu.
Starsi gracze dawali doświadczenie i spokój, ale oba kraje mają wielkie bogactwo talentów i o przyszłość nie muszą się martwić. Karabatić i Hansen w pierwszej połowie finału nie zdobyli nawet gola, ale rzucanie wzięli na siebie ich młodsi koledzy. W zespole mistrzów świata w ataku najaktywniejsi byli Simon Pytlick i Mathias Gidsel, a w drużynie Trójkolorowych przede wszystkim zawodnik Industrii Kielce Nadim Remili i Dika Mem.
Zaczęło się od potężnego uderzenia Duńczyków, którzy przez pierwsze 12 minut meczu zdobyli dziesięć bramek. Francuzi przetrwali ten huragan, a potem, zgodnie z tym, co na przerwie na żądanie krzyczał Karabatić, zaczęli powoli odrabiać straty. Pomogła im w tym twarda obrona, która zaczęła zatrzymywać rywali dalej od własnej bramki.