Fatalna skuteczność zadecydowała o porażce z Rosją. Polska przegrała 20:24 i już wiadomo, że nie awansuje do 1/8 finału. Zawodników Tałanta Dujszebajewa czekają jeszcze grupowe mecze z Japonią oraz Francją, a później wystąpią w Pucharze Prezydenta – turnieju dla przegranych, mającym ustalić kolejność na pozycjach 17-24.
Polacy oddali 43 rzuty na bramkę wybranego najlepszym zawodnikiem spotkania Vadima Bogdanowa. O trzy więcej niż Rosjanie – mimo to zdobyli zaledwie 20 goli. Ze skutecznością na poziomie 47 procent niestety nie ma czego szukać na takiej imprezie jak mistrzostwa świata. Najwięcej bramek dla biało-czerwonych zdobył Tomasz Gębala – cztery, potrzebował na nie jednak aż ośmiu prób. Trzykrotnie trafił Michał Daszek, ale i on miał skuteczność tylko na poziomie 50 procent (sześć prób).
O naszej porażce w największym stopniu zadecydowały fatalnie rzucane przez Polaków rzuty karne. W całym meczu biało-czerwoni aż sześć razy stawali na siódmym metrze i tylko trzykrotnie udało im się pokonać rosyjskiego bramkarza. Dwa razy skutecznie interweniował Bogdanow, raz piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Dwukrotnie zawiódł klubowy kolega Bogdanowa z Azotów Puławy – Przemysław Krajewski (obrona i wspomniana poprzeczka), dwukrotnie słabszy od Rosjanina był Daszek. Dopiero gdy za rzuty karne wziął się Mateusz Jachlewski okazało się że można. Dla porównania Rosjanie mieli pięć razy okazję stanąć twarzą w twarz z naszymi bramkarzami, za każdym razem egzekutorem był Dmitrj Kowaliew i ani razu się nie pomylił.
Kowaliew był zresztą najskuteczniejszym z Rosjan – do pięciu wykorzystanych karnych dorzucił jeszcze dwie bramki. Najlepszym jednak zawodnikiem, tym który fantastycznie rzucał, podawał, który regulował tempo, był rozgrywający Paweł Atman. Nie tylko pięć bramek, nie tylko asysty, ale dodatkowo jeszcze to jego przechwyt, trzy minuty przed końcem, gdy Polacy mieli szansę dojść na dwie bramki, i podanie do kołowego, który zamienił je na bramkę, sprawiły, że Polska odpadła z turnieju.
Jeszcze przed wyjazdem na mistrzostwa do Francji Dujszebajew mówił, że sukcesem będzie jeśli ta młoda drużyna, w trakcie gigantycznej przebudowy, wyjdzie z grupy. Po trzech spotkaniach i trzech porażkach (każda gorsza od poprzedniej) już wiadomo, że sukcesu nie będzie. Już we wtorek – po mniej niż 24 godzinach odpoczynku – Polacy muszą się wziąć w garść i wygrać z najgorszą w naszej grupie Japonią, by nie zająć ostatniego miejsca w tabeli.