Bohaterowie byli śpiący, zmęczeni, ale obowiązkowi. W niedzielę po dekoracji od razu była impreza, spotkanie czterech najlepszych ekip, nikt nie położył się do łóżka. Autobus zabrał Polaków na lotnisko w Słowenii w poniedziałek o 3 rano. Z Okęcia większość ruszyła od razu do domów, potem do pracy. Liga niemiecka nie lubi spóźnień. Na spotkanie z Donaldem Tuskiem dotarli najwytrwalsi. Wręczyli premierowi trójkolorową piłkę i pojechali na Torwar.
Zorganizowana naprędce uroczystość z kibicami była ostatnim punktem długiego powitania. Sprzedawcy szalików, którzy wyczuwają takie okazje znakomicie, nie zarobili wiele. Przyszło kilkaset osób, głównie młodzież, sporo dziewczyn. Fetę zaczęła miejska orkiestra dęta z Wołomina. – Przyjechaliśmy z odruchu serca i z radości – mówiła blond flecistka. Zatańczyły warszawskie cheerleaderki ze stowarzyszenia K-12.
[wyimek]475 tys. zł - do podziału otrzymała cała polska ekipa za sukces w MŚ[/wyimek]
Sponsor reprezentacji nadął balon, wyrzutnie konfetti zostały załadowane czerwonymi, białymi i złotymi krążkami. Na scenę weszli kolejno Adam Malcher, Daniel Żółtak, Bartłomiej Jaszka, Patryk Kupczyński, Krzysztof Lijewski, Marcin Lijewski, Rafał Gliński i Damian Wleklak z trofeum. Potem trzykrotnie wywoływany był Bogdan Wenta.
Polska piłka ręczna jest skromna, radości proste. Medaliści, choć zamykały im się oczy, nie mogli oderwać wzroku od powtórek na wielkim ekranie najpiękniejszych momentów mistrzostw. Gol Artura Siódmiaka w meczu z Norwegią, obrona Sławomira Szmala w ostatnim spotkaniu z Danią. Wszyscy zamilkli, bo to były chwile, których nie wolno zakłócać.