Korespondencja z Kataru
Nie zatrzymał się pan wczoraj w strefie wywiadów po meczu, tylko niemal pan przez nią przebiegł. Nie chciał pan w tych emocjach czegoś za dużo powiedzieć?
Sławomir Szmal: Były we mnie tak olbrzymie emocje i nerwy, że nie chciałem rozmawiać z dziennikarzami. Nie zachowałem się po męsku, nie stanąłem przed wami, ale w takich sytuacjach lepiej czasem trzymać język na wodzy.
W którym momencie poczuliście wczoraj, że ten mecz jest kontrolowany przez sędziów?Był jakiś taki szczególny moment?
Właściwie od samego początku czuliśmy, że nie możemy grać obrony, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Na parkiecie szybko się wyczuwa, na ile sędzia danego dnia pozwala, jak twardo i agresywnie możesz grać w obronie. Nie było wątpliwości, że każde nasze ostrzejsze wejście kończy się karami dla nas albo kartkami. Gdy posypały się pierwsze kary, każdy z nas widział, że nie możemy w defensywie niemal nic.