Kiedy Pep Guardiola opowiadał przed sobotnim meczem (1:2), że w derbach Manchesteru wszystko jest możliwe, większość uznała to pewnie za zwykłą kurtuazję. Kilka dni wcześniej United pokonali co prawda Tottenham, ale fakt, że trwonili już w tym sezonie punkty z takimi zespołami jak Bournemouth czy Aston Villa, kazał do słów trenera City podchodzić z rezerwą.
Maszyna Guardioli nie działa już tak perfekcyjnie jak w ubiegłym sezonie, zdarzają się jej wpadki, ale dotąd strata do Liverpoolu (3:0 z Bournemouth) nie rzucała się tak bardzo w oczy. 14 pkt to już jednak przepaść, nawet biorąc pod uwagę, że sezon Premier League nie dobiegł jeszcze półmetka, a najtrudniejszy okres, czyli świąteczno-noworoczny maraton – dopiero przed nami.