Rzeczpospolita: Kazał pan wyłączyć ogrzewanie murawy przed meczem z Legią czy nie?
Michał Probierz: Oczywiście, że tak. Tak samo jak kazałem wyłączyć klimatyzację w autokarze, którym jedziemy teraz do Płocka na mecz z Wisłą. To niesamowita historia, że jakiś anonim napisał coś na Twitterze, a nas zaczynają sprawdzać, nękać. Do klubu dzwonili przedstawiciele Ekstraklasy SA, żeby się dowiedzieć, czy faktycznie wyłączyliśmy podgrzewanie boiska, jakieś pisma przyszły... paranoja. Można napisać nawet największą bzdurę w sieci, ale jeśli okrasi się ją nazwiskiem Probierz, zostanie uznana za prawdę objawioną.
Nie jest tak, że zapracował pan na taką opinię?
Oczywiście, że tak. Jestem winny wszystkiemu, co złe w polskiej piłce.
A serpentyny kazał pan wrzucić kibicom na murawę, by opóźnić drugą połowę meczu w Białymstoku?