Barcelona - Real: więcej niż mecz

El Clasico, przyciągający największą widownię na świecie i przynoszący rekordowe przychody piłkarski mecz ligowy, stanął w tym sezonie pod znakiem zapytania. Zamiast w weekend zostanie rozegrany w środku tygodnia - 18 grudnia. Do futbolu wmieszała się polityka.

Publikacja: 15.12.2019 15:24

Barcelona - Real: więcej niż mecz

Foto: AFP

Według kalendarza Barcelona i Real miały się spotkać w sobotę 26 października o 13.00. Na pierwszy rzut oka godzina może się wydawać dziwna, kiedyś gra w pełnym słońcu, w porze obiadowej budziła w Hiszpanii kontrowersje. Ale pozyskiwanie kibiców na nowych rynkach, a co za tym idzie nowych źródeł finansowania, skłoniły władze ligi do niepopularnych decyzji. Dziś widz zagraniczny liczy się nie mniej niż widz rodzimy.

- Jedno z dwóch El Clasico powinno być zaplanowane tak, by nie zarywając nocy, można było je obejrzeć w Azji, drugie - by można było je zobaczyć w USA. Ważne, by uszanować fakt, że mieszkańcy innych kontynentów też płacą za tę możliwość, i zrozumieć, że naszym klubom pozwala to na zatrudnianie gwiazd, a naszej lidze stać się produktem globalnym - podkreśla prezes rozgrywek (LFP) Javier Tebas.

Przytacza dane, z których wynika, że mimo obaw związanych ze zmianą tradycyjnych godzin, frekwencja na stadionach nie spadła. Wręcz przeciwnie - wzrosła o 25 procent. Wszystko dlatego, że zaczęły przychodzić rodziny z dziećmi.
Przychody ze sprzedaży praw telewizyjnych poza Hiszpanię mają na koniec sezonu pójść w górę o 10 procent, do 2 mld euro. Ale do uważanej za wzór ligi angielskiej jeszcze daleko. Tebas przekonuje jednak, że nie ma obsesji na punkcie Premier League, a zmiana sposobu konsumowania piłkarskich treści (nie tylko transmisje w telewizji, ale także skróty meczów w internecie), sprawia, że szansa na podbicie międzynarodowych rynków jest spora.


Tsunami pod stadionem

"Mes que un club", czyli "Więcej niż klub" - głosi motto Barcelony. O El Clasico zwykło się mówić i pisać, że to więcej niż mecz. W tym sezonie szczególnie.

Po tym, jak w październiku skazano dziewięć osób na kary więzienia za organizację nieuznawanego przez Madryt referendum niepodległościowego Katalonii, separatyści doprowadzili do demonstracji, które przerodziły się w starcia z policją i w efekcie zmusiły władze ligi do przełożenia El Clasico. Cel, czyli zwrócenie uwagi świata na swoją walkę o suwerenność, został osiągnięty.

Przeniesienie meczu na Santiago Bernabeu nie wchodziło w grę (zgody na to nie wyraziły kluby), a znalezienie nowego terminu, w napiętym dziś do granic możliwości piłkarskim kalendarzu, okazało się dużym problemem. Propozycja, by Barca i Real zmierzyły się w sobotę 7 grudnia, kilka dni przed ostatnią kolejką Ligi Mistrzów, też została odrzucona. Choć obie drużyny - co można było przewidzieć - już wcześniej zagwarantowały sobie awans do 1/8 finału, to jednak każde zwycięstwo w tych rozgrywkach oprócz prestiżu wiąże się z pokaźną premią (w fazie grupowej to 2,7 mln euro). Obawiano się także, że przygotowania do meczu zakłócić może gala Złotej Piłki, na której nagrodę odbierał Leo Messi. A Barcelona nie chciała grać z Królewskimi tuż po spotkaniu z Atletico. Stanęło więc na 18 grudnia, choć to data też nieidealna - środek tygodnia, w dodatku początek walki o Puchar Króla. Liczono, że do tego czasu sytuacja w Katalonii się ustabilizuje. Ale separatyści nie dali za wygraną. Jedna z organizacji o nazwie Tsunami Democratic wezwała swoich zwolenników do wielkiej manifestacji w dniu meczu pod stadionem Camp Nou. Udział w niej zadeklarowało nawet 20 tys. osób.

"Znaczna część populacji katalońskiej jest wykluczana ze względów ideologicznych, nie może korzystać ze swoich podstawowych praw. Dziesiątki osób są lub były w więzieniu tylko i wyłącznie przez głoszenie swoich racji. Cały region przeżywa wyjątkową sytuację i konieczne jest wyjątkowe działanie" - napisali w oświadczeniu organizatorzy.


Zamaskowany autokar

Policja ostrzegła, że nie będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwa piłkarzom i kibicom. Zasugerowała, żeby rozegrać mecz na neutralnym terenie. Istnieje ryzyko, że protestujący mogliby utrudnić przyjazd autokaru z piłkarzami Realu na stadion. Hiszpańska federacja po spotkaniu z przedstawicielami rządu uznała, że nie ma powodów, by kolejny raz przekładać El Clasico. Drużyna z Madrytu ma pojechać na stadion nieoznakowanym autokarem, bez symboli klubowych. Jedną z opcji jest zamknięcie obszaru wokół Camp Nou - poruszać się po nim mogliby jedynie posiadacze biletów i mieszkańcy najbliższej okolicy. Kłopot w tym, że wielu potencjalnych demonstrantów ma też wejściówki na mecz.

- Nasz stadion zawsze był miejscem do swobodnego wyrażania poglądów. Panuje tu wolność słowa - zaznacza prezes Barcelony Josep Maria Bartomeu. - Razem sprawimy, że będzie to święto sportu i patriotyzmu. Dopóki protesty są pokojowe, łączą się z futbolem.
Jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, Barcelona musi się jednak liczyć z tym, że rywalom przyznany zostanie walkower, a także z zamknięciem stadionu.


Jak zatrzymać Messiego?

To pytanie, które spędza sen z powiek Zinedine'owi Zidane'owi. Tak samo jak spędzało jego poprzednikom. Messi jest najlepszym strzelcem w historii El Clasico (26 goli). I bije kolejne rekordy.

Zdobywając w ubiegły weekend trzy bramki w meczu z Mallorcą, Argentyńczyk stał się jedynym piłkarzem w najsilniejszych ligach, który w każdym z 14 ostatnich sezonów trafiał do siatki przynajmniej dziesięć razy. To był jego 35. hat trick w lidze hiszpańskiej, wyprzedził tym samym Cristiano Ronaldo. Kilka dni wcześniej zagrał Portugalczykowi na nosie, sięgając po raz szósty po Złotą Piłkę. I choć Ronaldo nie ma już w Madrycie, El Clasico na wyjątkowości nie straciło.

- Mecze z Realem zawsze są szczególne, bez względu na formę, w jakiej znajdują się obie drużyny. A znajdują się w dobrej. Spodziewam się bardzo silnego Realu - mówi Messi, który przez ostatni tydzień odpoczywał od futbolu.

Argentyńczyk chce grać zawsze, ale udało się go nakłonić, by zbierał siły. I na spotkanie Ligi Mistrzów z Interem nie poleciał. Barca i tak zwyciężyła 2:1. Wygrał też Real (3:1 z Club Brugge), ale szans na pierwsze miejsce w grupie i rozstawienie przed poniedziałkowym losowaniem 1/8 finału już nie miał.

To jednak mały problem w porównaniu z kontuzjami, jakie od początku sezonu trapią Królewskich. W środę na Camp Nou zabraknie na pewno Edena Hazarda, nie wystąpią też Marcelo, Lucas Vazquez i Marco Asensio.

Barcelona nie przegrała ostatnich sześciu ligowych El Clasico, ale w ten jeden wieczór statystyki nie będą miały znaczenia.

Transmisja El Clasico w środę o 20.00 w Canal+ i Eleven Sports 1.

Według kalendarza Barcelona i Real miały się spotkać w sobotę 26 października o 13.00. Na pierwszy rzut oka godzina może się wydawać dziwna, kiedyś gra w pełnym słońcu, w porze obiadowej budziła w Hiszpanii kontrowersje. Ale pozyskiwanie kibiców na nowych rynkach, a co za tym idzie nowych źródeł finansowania, skłoniły władze ligi do niepopularnych decyzji. Dziś widz zagraniczny liczy się nie mniej niż widz rodzimy.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Jak Borussia Dortmund zagrała na nosie krezusom z Paryża i zadziwiła Europę
Piłka nożna
PSG rozbiło się o żółty mur. Borussia Dortmund w finale Ligi Mistrzów
Piłka nożna
Dawid Szwarga odejdzie z Rakowa. Czy do Częstochowy wróci Marek Papszun?
Piłka nożna
Manchester United bije niechlubne rekordy. Na Old Trafford może nie być europejskich pucharów
Piłka nożna
Półfinały Ligi Mistrzów. Paryż chce się dobrze bawić