"Biała Gwiazda" po spokojnej wygranej w derbach Krakowa z Cracovią (2:0), oraz korzystnym remisie na wyjeździe z warszawską Legią (3:3). Trener Maciej Stolarczyk miał przed poniedziałkowym starciem tym większe powody do optymizmu, że na Reymonta przyjeżdżała najgorsza ekipa ligi.
Wisła wyszła na prowadzenie w doliczonym czasie pierwszej połowy. Gdy Paweł Brożek upadł w polu karnym po starciu z Piotrem Polczakiem, sędzia początkowo uznał, że napastnik Wisły symulował. Jednak po analizie VAR arbiter podyktował rzut karny, a Dawid Kort pewnie uderzył z jedenastego metra do siatki.
10 minut po przerwie do remisu doprowadził Cristovao, który kropnął po długim rogu, nie dając bramkarzowi szans.
Gracze Valdasa Ivanauskasa chcieli pójść za ciosem i niewiele zabrakło, by to uczynili. Chwilę po golu bardzo groźny strzał oddał zza pola karnego Banasiak, ale futbolówka odbiła się od słupka. Krakowianie w niczym nie przypominali drużyny, która tydzień wcześniej trzy razy rozmontowała w stolicy defensywę Legii - ocenia Onet.
Gospodarze zdołali jednak ponownie wyjść na prowadzenie. Dał je Wiśle Jesus Imaz, strzelając swojego piątego gola w trzecim meczu. Tym razem jego skuteczność nie wystarczyła, by zgarnąć komplet punktów. W samej końcówce z bliskiej odległości znów trafił Cristovao, który dał Zagłębiu punkt. Krakowianie tylko zremisowali z beniaminkiem 2:2.