Od czasu ostatniego mistrzostwa Broendby zdążyło niemal zbankrutować, a następnie zostać uratowane przez grupę inwestorów. Największym z nich, posiadającym 25 procent akcji, jest Jan Bech Andersen. W 2016 roku, gdy pełnił funkcję prezesa, popadł w konflikt z ówczesnym trenerem Thomasem Frankiem. Wieczorami logował się z konta swojego syna na forum kibiców Broendby i pod pseudonimem Oscar wypisywał szkalujące szkoleniowca komentarze.
W internecie nikt jednak nie jest anonimowy i gdy sprawa wyciekła do mediów, wybuchł skandal. Andersen zrezygnował z funkcji prezesa, pozostał jednak głównym inwestorem i nie zmniejszył nakładów na klub. Odszedł natomiast trener, który uznał, że w takich warunkach nie może pracować.
Poprzedni sezon Broendby skończyło na czwartym miejscu w tabeli, w tym ma rzucić wyzwanie FC Kopenhaga, a także FC Midtjylland (odpowiednio – trzy i dwa mistrzostwa w ostatnich pięciu sezonach), ale będzie trudno. Nowym szkoleniowcem został Niels Frederiksen. Prowadził on duńską młodzieżówkę, która wyprzedziła zespół Czesława Michniewicza w eliminacjach ME. Frederiksen podpisał umowę z Broendby jeszcze przed mistrzostwami, ale zespół objął po turnieju, podczas którego Duńczycy, mimo dwóch wygranych, zajęli drugie miejsce w grupie za Niemcami i nie awansowali do półfinałów, a tym samym do igrzysk – scenariusz doskonale nam znany.
Najlepszym strzelcem i od tego sezonu kapitanem Broendby jest Kamil Wilczek. Powoływany regularnie przez Adama Nawałkę napastnik ostatecznie nie znalazł się w kadrze na mundial 2018. W Danii wyrobił sobie jednak dobrą markę. Z kolei na środku obrony gra znany z występów w Lechu Poznań 31-letni Fin Paulus Arajuuri.
Polskie wątki są także w zespole rywala Piasta Gliwice. Mistrz Polski już na pierwszej przeszkodzie odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, ale dzięki reformie europejskich pucharów jeszcze nie musi koncentrować się tylko na ekstraklasie. Obecnie piłkarze Piasta są na „ścieżce mistrzowskiej" do LE – innymi słowy, będą walczyć o awans z podobnymi sobie: klubami, które odpadły już z Champions League. Na pierwszy ogień idzie mistrz Łotwy Ryga FC, który okazał się gorszy od irlandzkiego Dundalk.
Wydaje się, że dyrektor sportowy Łotyszów sprawdzał w pierwszej kolejności, kto nie poradził sobie w naszej ekstraklasie i natychmiast proponował mu kontrakt. Kamil Biliński nie błyszczał ani w Śląsku, ani w Wiśle Płock, Deniss Rakels miewał dobre momenty w Cracovii, ale gdy dostał szansę w Lechu, zawiódł na całej linii. Aleksejs Visnakovs nie rzucił ligi na kolana (był zawodnikiem Cracovii), podobnie jak Vladislavs Gabovs (dwa sezony w Koronie Kielce) czy Olegs Laizans (11 meczów w Lechii Gdańsk). Największą karierę zrobił Ivans Lukjanovs, który w Lechii rozegrał 77 ligowych spotkań. W tym dwumeczu to Piast jest faworytem.