Reklama
Rozwiń

Strach być optymistą

W drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy na własnych stadionach zagrają Legia, Piast i Lechia. Rywale są przeciętni, ale to niczego nie gwarantuje.

Aktualizacja: 24.07.2019 20:53 Publikacja: 24.07.2019 18:20

W pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy Legia wyeliminowała zespół z Gibraltaru, ale po wyjazd

W pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy Legia wyeliminowała zespół z Gibraltaru, ale po wyjazdowym remisie nie uniknęła kpin. W rewanżu (na zdjęciu) wygrała 3:0. W środku Gruzin Walerian Gwilia

Foto: EAST NEWS, Jan Bielecki Jan Bielecki

„Panie Turek, niech pan kończy ten mecz" – to pierwsze skojarzenie większości polskich kibiców z Broendby IF. Pamiętamy tyradę Tomasza Zimocha, którą wygłosił przy okazji eliminacji Ligi Mistrzów 1996, w których Duńczycy mierzyli się z Widzewem Łódź.

Ekipa Franciszka Smudy przegrywała w rewanżowym spotkaniu 2:3, ale drugi gol zdobyty w 89. minucie przez Pawła Wojtalę dawał jej awans do Champions League. Zimoch nie opanował emocji, a jego histeryczna przemowa jest do dziś jednym z piłkarskich hitów YouTube'a.

Dziś w meczu Lechii Gdańsk z Broendby podobnych emocji nie należy się spodziewać. Gra toczy się o awans do Ligi Europy, a nie Champions League, spotkanie w Gdańsku jest dopiero pierwszym aktem, a sędzią nie będzie Turek, tylko Szkot – John Beaton.

Broendby nie jest tak mocne, jak w połowie lat 90. (dwa sezony po porażce z Widzewem drużyna z przedmieść Kopenhagi jednak awansowała do fazy grupowej LM). Grający w żółtych koszulkach piłkarze nie mogą od ponad dekady odzyskać mistrzostwa Danii. Ostatni tytuł dla Broendby to 2005 rok, gdy trenerem był najsłynniejszy syn tego pułku – Michael Laudrup.

To z Broendby starszy z braci Laudrupów ruszył w świat w latach 80., do takich klubów jak Juventus, Barcelona, Real Madryt, a na koniec kariery – Ajax.

Od czasu ostatniego mistrzostwa Broendby zdążyło niemal zbankrutować, a następnie zostać uratowane przez grupę inwestorów. Największym z nich, posiadającym 25 procent akcji, jest Jan Bech Andersen. W 2016 roku, gdy pełnił funkcję prezesa, popadł w konflikt z ówczesnym trenerem Thomasem Frankiem. Wieczorami logował się z konta swojego syna na forum kibiców Broendby i pod pseudonimem Oscar wypisywał szkalujące szkoleniowca komentarze.

W internecie nikt jednak nie jest anonimowy i gdy sprawa wyciekła do mediów, wybuchł skandal. Andersen zrezygnował z funkcji prezesa, pozostał jednak głównym inwestorem i nie zmniejszył nakładów na klub. Odszedł natomiast trener, który uznał, że w takich warunkach nie może pracować.

Poprzedni sezon Broendby skończyło na czwartym miejscu w tabeli, w tym ma rzucić wyzwanie FC Kopenhaga, a także FC Midtjylland (odpowiednio – trzy i dwa mistrzostwa w ostatnich pięciu sezonach), ale będzie trudno. Nowym szkoleniowcem został Niels Frederiksen. Prowadził on duńską młodzieżówkę, która wyprzedziła zespół Czesława Michniewicza w eliminacjach ME. Frederiksen podpisał umowę z Broendby jeszcze przed mistrzostwami, ale zespół objął po turnieju, podczas którego Duńczycy, mimo dwóch wygranych, zajęli drugie miejsce w grupie za Niemcami i nie awansowali do półfinałów, a tym samym do igrzysk – scenariusz doskonale nam znany.

Najlepszym strzelcem i od tego sezonu kapitanem Broendby jest Kamil Wilczek. Powoływany regularnie przez Adama Nawałkę napastnik ostatecznie nie znalazł się w kadrze na mundial 2018. W Danii wyrobił sobie jednak dobrą markę. Z kolei na środku obrony gra znany z występów w Lechu Poznań 31-letni Fin Paulus Arajuuri.

Polskie wątki są także w zespole rywala Piasta Gliwice. Mistrz Polski już na pierwszej przeszkodzie odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, ale dzięki reformie europejskich pucharów jeszcze nie musi koncentrować się tylko na ekstraklasie. Obecnie piłkarze Piasta są na „ścieżce mistrzowskiej" do LE – innymi słowy, będą walczyć o awans z podobnymi sobie: klubami, które odpadły już z Champions League. Na pierwszy ogień idzie mistrz Łotwy Ryga FC, który okazał się gorszy od irlandzkiego Dundalk.

Wydaje się, że dyrektor sportowy Łotyszów sprawdzał w pierwszej kolejności, kto nie poradził sobie w naszej ekstraklasie i natychmiast proponował mu kontrakt. Kamil Biliński nie błyszczał ani w Śląsku, ani w Wiśle Płock, Deniss Rakels miewał dobre momenty w Cracovii, ale gdy dostał szansę w Lechu, zawiódł na całej linii. Aleksejs Visnakovs nie rzucił ligi na kolana (był zawodnikiem Cracovii), podobnie jak Vladislavs Gabovs (dwa sezony w Koronie Kielce) czy Olegs Laizans (11 meczów w Lechii Gdańsk). Największą karierę zrobił Ivans Lukjanovs, który w Lechii rozegrał 77 ligowych spotkań. W tym dwumeczu to Piast jest faworytem.

Podobnie jak Legia w spotkaniu z fińskim Kuopion Palloseura. Kapitanem klubu z Kuopio jest Petteri Pennanen, który ma za sobą grę w Miedzi Legnica. Największą gwiazdą Finów jest jednak brazylijski napastnik Rangel (w obecnym sezonie, w Finlandii obowiązuje system wiosna-jesień, zdobył osiem bramek).

KuPS to jeden z najstarszych fińskich klubów, pięć razy był mistrzem kraju, ale po raz ostatni w 1976 roku. Rok wcześniej w pierwszej rundzie Pucharu Mistrzów przegrał w dwumeczu z Ruchem Chorzów aż 2:7 (w rewanżu było 2:2).

Legia początek sezonu znów ma nieudany – jak co roku, od kilku już lat. Po bezbramkowym remisie z amatorami z Gibraltaru przyszła porażka u siebie z Pogonią (1:2) na inaugurację ligi. Tylko efektowna wygrana z Finami uspokoi rozgrzane głowy kibiców.

19.00 Lechia Gdańsk – Broendby IF, TVP Sport

20.00 Piast Gliwice – Ryga FC, Polsat Sport

21.00 Legia Warszawa – Kuopion Palloseura, TVP Sport

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku