Słoweńcy wygrali trzy ostatnie mecze eliminacyjne, pokonali m.in. Polskę. To stawiało ich w roli faworytów rozgrywanego w Skopje meczu, tym bardziej, że gospodarze byli osłabieni brakiem Enisa Bardhiego. Piłkarze Macedonii Północnej sprawili jednak niespodziankę, która dała im awans na trzecie miejsce w tabeli grupy G - informuje Onet.
W pierwszej połowie meczu przewagę optyczną mieli goście. Dobrych okazji nie potrafili jednak wykorzystać Petar Stojanović i Benjamin Verbić. Pewnie w bramce Macedonii spisywał się Stołe Dimitriewski.
Czytaj także:
Szczepłek: Chuchajmy na Roberta
Tuż przed gwizdkiem na przerwę piłka po strzale Elifa Ełmasa wpadła do bramki gości, jednak sędzia odgwizdał spalonego. 20-letni piłkarz Macedonii nie załamał się decyzją arbitra i kilka minut po wznowieniu gry dał prowadzenie swemu zespołowi. Macedończycy "rozklepali" obronę gości przed polem karnym, a w sytuacji sam na sam Ełmas nie mógł się pomylić. W kolejnych minutach Słoweńcy nie pokazali niczego wielkiego, ich ataki były niemrawe. W 68. minucie nadziali się na kontrę. Znów w roli głównej wystąpił Ełmas, którego uderzenia w sytuacji jeden na jeden Jan Oblak nie zdołał obronić.
W 88. minucie w polu karnym gospodarzy na murawę padł Josip Ilicić, lecz sędzia kazał grać dalej. Goście doczekali się rzutu karnego w czwartej z pięciu doliczonych minut. Po faulu Gjoko Zajkowa piłkę na jedenastym metrze ustawił Ilicić. Zdobył gola, ale na nic więcej Słoweńcom nie starczyło czasu.