Straciłem rok, zgubiłem pewność siebie

Radosław Matusiak, napastnik reprezentacji Polski, opowiada "Rzeczpospolitej" o sobie, naturalizacji Rogera i upadku klubu z Bełchatowa

Publikacja: 26.03.2008 01:10

Radosław Matusiak

Radosław Matusiak

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Leo Beenhakker stwierdził, że dla niego dużo bardziej satysfakcjonujące od nagród jest to, że potrafi rozmową z panem spowodować, iż zaczyna pan grać na miarę swoich możliwości. Rzeczywiście obecny Matusiak to już jest ten sam zawodnik, którego kibice kochali półtora roku temu?

Radosław Matusiak:

Chciałbym tak móc powiedzieć, ale chyba jeszcze na to za wcześnie. Problem leży w mentalności. To, że rozegrałem kilka słabszych spotkań, że nie zrobiłem kariery za granicą, trochę mnie przybiło, zgubiłem pewność siebie na boisku. Kiedy się gra co tydzień, pewne rozwiązania przychodzą automatycznie i nie ma się strachu przed popełnieniem błędu. Beenhakker pomógł mi jednak, nie zapominając o mnie. Mam nadzieję, że spotka go nagroda za tę wiarę. Pracuję nad tym.

Już nie powie pan, że może nie jechać na mistrzostwa Europy?

Tak nigdy nie powiedziałem, te słowa przekręcili dziennikarze. Mówili mi, że nie zasługuję na powołanie do reprezentacji, że Artur Wichniarek gra w klubie, a ja nie, i że jestem ulubieńcem trenera. Zapytali też, co zrobię, jeśli zabraknie mnie w kadrze na Euro, więc odpowiedziałem, że nie zamierzam się z tego powodu wieszać. Jeśli Beenhakker uzna, że są lepsi ode mnie, przyjmę to do wiadomości. Występ na wielkim turnieju jest jednak moim marzeniem i na pewno nie zamierzałem z niego rezygnować bez walki.

A nie był pan sfrustrowany tym, że jako gwiazda reprezentacji nie gra ani w Palermo, ani później w Heerenveen?

Frustracja to chyba za duże słowo. Możemy mówić, że byłem tylko „lokalną gwiazdą” i nie powinienem wyjeżdżać do Włoch, jednak wracanie do tego tematu niczego nie poprawi. Teraz bym już inaczej wybrał, ale stało się – straciłem rok i dopiero wracam do normalnej dyspozycji. Piłkarz, siedząc na ławce, nie zapomina, jak się gra, ale dużo zmienia mu się w głowie. Przygnębienie jednak minęło, bo na co mam narzekać? Robię to, co lubię, i robię to dobrze, skoro jestem w reprezentacji Polski.

Ale w Wiśle Kraków też pan nie gra, tyle że z powodu kontuzji...

To jest właśnie mój pech. Po dobrym meczu, kiedy wydawało się, że jestem na dobrej drodze, by wrócić do wysokiej formy, przytrafił się uraz, który wymagał dwutygodniowej przerwy w treningach. Teraz wchodzę z ławki, bo w czasie kiedy nie grałem, Wisła wygrała wszystkie mecze i trudno się spodziewać, by trener Maciej Skorża nagle wstawiał mnie do składu.

Dobrze, że chociaż Maciej Żurawski i Euzebiusz Smolarek strzelają gole w lidze. W innym przypadku atak wydawałby się najsłabszą formacją w reprezentacji.

No a Paweł Brożek? Przecież świetnie się spisuje w lidze.

Gdyby był pan Beenhakkerem, zabrałby pan go do Austrii?

Tak, bo przypomina trochę mnie z najlepszych czasów. Jest szybki, strzela z trudnych pozycji, podoba mi się jego styl gry.

A Matusiaka by pan zabrał?

A jakże taki zawodnik mógłby nie pojechać? Jestem piłkarzem, który chyba rozegrał najwięcej „ostatnich meczów” w historii. Prasa pisała, że spotkanie z Serbią w Belgradzie jest moją ostatnią szansą, później, że jeśli nie sprawdzę się przeciwko Estonii, to do kadry na pewno już nigdy nie wrócę. A jednak ten Matusiak poza spotkaniem z Danią, które było pierwszym pod wodzą Beenhakkera, zawsze w tej drużynie miał miejsce. Uważam, że w reprezentacji nie zawodzę. Biorąc pod uwagę tylko napastników, mam najlepszą średnią strzelonych bramek. Mecz z USA jest ważnym sprawdzianem, ale moim zdaniem 90 procent drużyny jest już w głowie trenera.

Podobali się panu Tomasz Lisowski, Michał Pazdan albo Radosław Majewski?

Jest kilku chłopaków, z których mogą być świetni piłkarze, aczkolwiek takiego, który przyszedł na trening i jego umiejętności rzuciłyby mnie na kolana, nie spotkałem. Majewski jest ciekawym zawodnikiem i może zrobić karierę, jeśli nabierze trochę masy mięśniowej. Lisowski to silny i szybki lewy obrońca, prawdziwy skarb. Pytanie tylko, czy już na teraz, czy może na eliminacje mistrzostw świata albo dopiero na Euro 2012.

A Roger?

Nie jestem zwolennikiem takich transferów. Trudno mi stwierdzić, czy on tak kocha Polskę, czy tylko chce naszego paszportu, by się wypromować i zarobić pieniądze. Uważam, że naturalizowanie Brazylijczyka to kiepski pomysł. To jest Polska, to jest nasz kraj. Musimy myśleć o szkoleniu młodzieży, a nie sprowadzaniu najemników. Na razie dla młodych piłkarzy mam tylko radę, by wyjeżdżali do zagranicznych klubów tak szybko, jak się da. Jacek Bąk czy Michał Żewłakow, którzy od początku kariery grają na Zachodzie, jakoś nie mają problemów z miejscem w składzie. Czyli jednak odpowiednie podejście do zawodu jest u nas problemem.

Dziwi pana to, co się dzieje wiosną w Bełchatowie?

Nie, bo przewidywałem, że zwolnią i Jerzego Ożoga, i Oresta Lenczyka, a potem wszystko pójdzie w złą stronę. Winni są temu panowie z kopalni. Kiedy Ożóg miał wolną rękę w zarządzaniu klubem, zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski. Polityczne zmiany spowodowały jednak, że w Bełchatowie na razie nie ma najmniejszych szans na wielką piłkę.

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej