Jak neapolitańska mafia kupowała Lazio

Prokuratura twierdzi, że dwa lata temu camorra chciała z rzymskiego klubu uczynić pralnię brudnych pieniędzy

Aktualizacja: 26.07.2008 03:55 Publikacja: 25.07.2008 20:21

Były gwiazdor włoskiego futbolu Giorgio Chinaglia za swe usługi dostał od mafii 700 tysięcy euro

Były gwiazdor włoskiego futbolu Giorgio Chinaglia za swe usługi dostał od mafii 700 tysięcy euro

Foto: AP

Podstawą do takiego wniosku są zeznania świadków koronnych, podsłuchane rozmowy telefoniczne i kontrola przepływu pieniędzy na kontach bankowych.Co więcej, nieudaną akcję przejęcia klubu przez najpotężniejszy klan działającej w Kampanii camorry firmowało futbolowe bożyszcze Rzymu Giorgio Chinaglia, za którym jak w dym poszli sfanatyzowani kibice stowarzyszeni w klubie Irriducibili (Niezłomni). W sumie za kratki trafiło siedmiu mafijnych biznesmenów, czterech „niezłomnych”, a Chinaglia zbiegł do USA.

Miłe złego początki to rok 1998. Wówczas właścicielem Lazio został „pomidorowy baron” Sergio Cragnotti, prezes potężnego koncernu spożywczego Cirio, zatrudniającego 20 tys. osób na całym świecie. Cragnotii sprowadził do Lazio trenera Svena Gorana Erikssona i takie sławy jak Sebastian Veron czy Sinisa Mihajlovic.

Klub wygrał Puchar Zdobywców Pucharów, a w 2000 roku zdobył mistrzostwo Włoch. W niecałe trzy lata później okazało się jednak, że Cragnotti zbudował potęgę klubu za 200 mln euro, które skradł z Cirio, doprowadzając firmę na skraj bankructwa. Baron trafił za kratki, a Lazio miało do wyboru zwrócić część długu albo ogłosić upadłość.

Klub stał się faktycznie własnością banków i rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania inwestora, który przejmie na siebie finansowe zobowiązania. W efekcie w 2004 r. Lazio, którego wartość jeszcze niedawno szacowano na 300 mln euro, bogaty rzymski biznesmen i właściciel nieruchomości Claudio Lotito kupił za grosze – 21 mln euro. Tyle bowiem kosztowało 30 procent akcji pakietu kontrolnego. Lotito kupił jednak klub wraz z długami. Doszło więc do dalszej, nieuchronnej wyprzedaży najlepszych i kosztujących Lazio najwięcej piłkarzy, co nie mogło się podobać kibicom.

Już wówczas najpotężniejszy klan Casalesich (od Casal di Principe pod Neapolem) zwietrzył swoją szansę. Firma Diana Gas, należąca do mafijnego bossa Giuseppe Diany, zaproponowała na początek sponsorowanie Lazio. Ale Lotito dostrzegł podstęp i nie wyraził zgody, bo gangsterzy chcieli uiścić 2 mln euro w gotówce, czego nikt prowadzący czyste interesy nie robi. Co więcej, Lotito wykazał sporo odwagi, bo z propozycją od gangsterów przyszedł sam Giorgio Chinaglia, od lat dzierżący rząd kibicowskich dusz.

61-letni dziś Chinaglia w sezonie 1973/1974 został królem strzelców, zdobywając dla Lazio 24 bramki i pierwszy w historii klubu tytuł mistrza Włoch. Potem był gwiazdą Cosmosu Nowy Jork. Chinaglia potrafił ostrym słowem, a nawet kuksańcem (podobno też kopniakami) w szatni, wykrzesać z partnerów dodatkową energię, która przekładała się potem na zwycięstwo. Z tych wszystkich powodów kibice Lazio od początku nosili swego idola na rękach.

Wykorzystując wpływy na trybunach, Chinaglia podkopywał autorytet Lotito. Z kilku wywiadów radiowych i prasowych Chinaglii wynikało niezbicie, że Lotito jest skąpy i nie inwestuje w klub, na którym chce wyłącznie zarobić. W ten sposób stał się w Rzymie wrogiem publicznym numer jeden. Pod jego biurem wybuchła bomba, a w anonimowych telefonach grożono śmiercią jego żonie. Rodzina otrzymała ochronę policyjną. Sprawców złapano niemal natychmiast. Do więzienia trafiło czterech szefów klubu kibica Irreducibili, gdzie siedzą do dziś.

Jak wiemy teraz, był to początek kampanii mającej zmusić Lotito do ustąpienia miejsca gangsterom. Pod koniec 2005 r. Chinaglia ku radości kibiców Lazio ogłosił, że stoi na czele grupy międzynarodowych inwestorów, którzy chcą przejąć klub.

W marcu 2006 r. propozycja przyjęła konkretne kształty i akcje Lazio na giełdzie natychmiast skoczyły o 30 procent, a Lotito znalazł się pod ścianą. I pewnie camorra przejęłaby pakiet kontrolny, gdyby nie to, że klub jest spółką akcyjną. Urząd kontrolujący włoską giełdę zażądał konkretów. Chinaglia twierdził, że za ofertą stoi węgierska firma farmaceutyczna i szwajcarska grupa inwestycyjna. Gdy okazało się, że to nieprawda, Chinaglia został oskarżony o nielegalny wpływ na wartość akcji i zbiegł do Nowego Jorku, gdzie przebywa do dziś.

Podejrzeń nabrała też prokuratura do walki z mafią i rozpoczęła śledztwo, próbując dojść do źródła 24 mln euro, za które Chinaglia chciał kupić akcje Lazio. Efekty żmudnego dochodzenia ogłoszono w tym tygodniu wraz z nakazami aresztowania.

Okazało się, że wszystkie drogi prowadzą do klanu Casalesich, a Chinaglia za swoje usługi w firmowaniu przedsięwzięcia i podburzaniu kibiców otrzymał 700 tys. euro. Potwierdzają to wyciągi z kont bankowych i podsłuchane rozmowy byłego piłkarza z gangsterami.

Po raz pierwszy w historii włoskiej piłki mafia chciała kupić klub Serie A, by wyprać pieniądze zarobione na handlu narkotykami czy ściąganiu haraczu. Przy okazji upadł mit Chinaglii. Rzymskie media z żalem pytają: „Giorgio, dlaczego? Przecież nie brakowało ci pieniędzy, a w Rzymie mogłeś liczyć na pomnik”.

Podstawą do takiego wniosku są zeznania świadków koronnych, podsłuchane rozmowy telefoniczne i kontrola przepływu pieniędzy na kontach bankowych.Co więcej, nieudaną akcję przejęcia klubu przez najpotężniejszy klan działającej w Kampanii camorry firmowało futbolowe bożyszcze Rzymu Giorgio Chinaglia, za którym jak w dym poszli sfanatyzowani kibice stowarzyszeni w klubie Irriducibili (Niezłomni). W sumie za kratki trafiło siedmiu mafijnych biznesmenów, czterech „niezłomnych”, a Chinaglia zbiegł do USA.

Pozostało 90% artykułu
Piłka nożna
Polska - Portugalia 1:3. Wieczór do zapomnienia, wygrał tylko jeden kibic
Piłka nożna
Robert Lewandowski: Jeszcze brakuje nam automatyzmów
Piłka nożna
Piotr Zieliński: Trzeba się było mocniej postawić w pierwszej połowie
Piłka nożna
Polska - Portugalia 1:3. Wyższość jubilerów nad kowalami
Piłka nożna
Liga Narodów. Polacy przed meczem z Portugalią: Najważniejsze jest zwycięstwo