Michel Platini dotrzymał słowa i ułatwił drogę do LM mniejszym klubom. Nikt nie wspomina, że tych klubów jest tylko pięć, a po fazie grupowej i tak wszyscy o nich zapomną.
Zaczynające się dzisiaj rozgrywki będą wyjątkowe: jeszcze nigdy nie było tak bogato i jeszcze nigdy tak bardzo nie chciał wygrać Real Madryt. Finał w stolicy Hiszpanii 22 maja.
Z 32 drużyn tylko osiem ma siedziby na wschód od Monachium, także osiem smak Ligi Mistrzów pozna po raz pierwszy. Prowadzona przez Dana Petrescu rumuńska Unirea to klub z 20-tysięcznego Urziceni – najmniejszego miasta LM – ale drużyna musi grać na stadionie Steauy Bukareszt, bo jej własny nie spełniał wymogów. Po 14 latach do elitarnego grona dostał się mistrz Węgier – Debreczyn.
Debiutanci to jednak nie tylko egzotyka, ale też sensacyjni mistrzowie – Alkmaar, jedyny klub reprezentujący Holandię, a także Wolfsburg i Rubin Kazań. Rosyjski klub, którego prezes trzy miliony euro podobno nosi w kieszeni, trafił na grupę z Barceloną i Interem.
W komplecie stawiły się cztery angielskie kluby, spośród których od pięciu lat przynajmniej jeden docierał do finału: Manchester United, Arsenal, Chelsea i Liverpool.