Na początek transfer, który rozpala wyobraźnię kibiców: powrót Cristiano Ronaldo do Manchesteru. Trzy lata temu Real Madryt dał za niego rekordowe 94 mln euro. Teraz, by go odzyskać, United musieliby wyłożyć 150 mln. Według dziennika „Sun", jest to możliwe.
Takie informacje, podawane przez różnego rodzaju tabloidy i portale, trzeba oczywiście traktować z przymrużeniem oka. Tak jak kolejne bajeczne oferty Czerwonych Diabłów dla Roberta Lewandowskiego, o których sam piłkarz podobno nic nie wie. Nie jest jednak tajemnicą, że Ronaldo nie czuje się w Madrycie szczęśliwy i – jak twierdzi hiszpański „As" – nie będzie chciał przedłużyć z Realem umowy (obowiązuje do 2015 roku).
Na pewno z przyjemnością znów zagrałby na Old Trafford. Nie tylko w jeden marcowy wieczór, gdy przyjedzie z Realem na rewanż w 1/8 finału Ligi Mistrzów. – Tęsknię za Aleksem Fergusonem, tęsknię za całym klubem. Zostawiłem tam swoich przyjaciół, oni wszyscy byli dla mnie jak rodzina – mówi Portugalczyk i zapowiada: – Jeśli strzelę im gola, nie będę okazywał radości.
Sir Alex powtarza, że marzy o powrocie Ronaldo w każde Święta Bożego Narodzenia. Ale zdaje sobie sprawę, że na razie to coś z gatunku science fiction. Bardziej realny wydaje się transfer Neymara do Manchesteru City. Dyrektor sportowy klubu Txiki Begiristain przed świętami poleciał na dwa dni do Sao Paulo. 30 mln funtów może jednak nie wystarczyć, by przekonać działaczy Santosu do sprzedaży 20-letniej gwiazdy brazylijskiego futbolu. Wciąż silna jest presja, by Neymar pozostał w kraju do mistrzostw świata. Sukcesem byłoby, gdyby udało się go namówić na przyjazd do Anglii latem. City chętnie zobaczyliby też w swojej drużynie Theo Walcotta, który nie przedłużył jeszcze kontraktu z Arsenalem, i pewnie równie chętnie sprzedali krnąbrnego Mario Balotellego.
Neymarem interesowała się również Chelsea, ale dla Romana Abramowicza priorytetem jest teraz sprowadzenie Radamela Falcao. Kolumbijczyk oczarował rosyjskiego miliardera, strzelając Chelsea trzy bramki w meczu o Superpuchar Europy (4:1). Abramowicz zaprosił napastnika Atletico na wycieczkę po Londynie, klubie i ośrodku treningowym. Wicelider klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej miałby zastąpić nieskutecznego Fernando Torresa. Za Falcao trzeba zapłacić około 50 mln euro. Dla Rosjanina – nawet w czasach kryzysu – to niewielki wydatek, podobnie jak pensja dla zawodnika na poziomie 12 mln rocznie.