By wziąć w nich udział, należy mieć poparcie pięciu krajowych federacji, aktywnie działać w piłce nożnej przez dwa z ostatnich pięciu lat i spełniać wymogi tzw. kodeksu etycznego, zabraniającego na przykład pracy w branży hazardowej.
Urzędujący prezydent FIFA, 78-letni Szwajcar Sepp Blatter, dawno zapowiedział, że ma zamiar startować w wyborach na kolejną kadencję. Rządzi federacją od 1998 roku, a wcześniej przez siedem lat sprawował funkcję sekretarza generalnego. Zbudował prawdziwe imperium, w którym ma nieograniczoną władzę. Dlatego wytrwał na stanowisku mimo licznych afer wstrząsających FIFA.
„Piłka nożna jest obecnie wielomiliardowym globalnym biznesem. Niestety, chaotyczny i często przypadkowy sposób jej finansowania przypomina dziki kapitalizm, przynosząc poważne negatywne skutki" – tak Blatter opisywał sytuację w światowym futbolu w 2005 roku. Minęło dziesięć lat i w podobny sposób opisują ją ci, którzy chcą z nim walczyć o fotel prezydenta.
„Będzie silna, demokratyczna, globalna, bliska kibicom, transparentna i zdeterminowana, by skorygować wypaczenia wynikające z komercjalizacji naszego sportu" – taką FIFA obiecywał w październiku ubiegłego roku w wywiadzie dla czasopisma „World Soccer" Francuz Jerome Champagne, pierwszy, który oficjalnie potwierdził, że ma zamiar kandydować w wyborach. To były dyplomata, a następnie dyrektor FIFA do spraw międzynarodowych. Prawdopodobnie nie dostanie jednak potrzebnego wsparcia i może nie wystartować w walce o fotel prezydenta.
Większość z 209 krajowych związków deklaruje chęć zmian, ale tak naprawdę niewiele jest nimi zainteresowanych. Mniejsze federacje wolą nie zadzierać z potężnym Blatterem, bo jeśli wygra, przez kolejne cztery lata lepiej nie mieć w nim wroga.
Swoją kandydaturę miał zamiar zgłosić także były szef komisji technicznej FIFA, Chilijczyk Harold Mayne-Nichols. Zdawał sobie sprawę, że nie poprą go wszystkie federacje w Ameryce Południowej. Liczył jednak na wsparcie UEFA. Stało się ono mało prawdopodobne, gdy w styczniu na scenie pojawił się kolejny gracz – książę Ali bin Al-Hussein, członek jordańskiej rodziny królewskiej.