W Katowicach ruszyło ostatnie zgrupowanie kadry w tym roku. Pandemiczna rzeczywistość zmusiła wszystkich do radzenia sobie z mniejszymi lub większymi problemami.
Do Polski nie dotarli Bartłomiej Drągowski i Damian Kądzior. Pierwszy razem z całą drużyną Fiorentiny został wysłany na dziesięciodniową kwarantannę, drugi ustalił z selekcjonerem, że pozostanie w Eibar, by nadrobić zaległości treningowe. U Michała Karbownika wykryto koronawirusa, więc Jerzy Brzęczek powołał awaryjnie Przemysława Płachetę.
22-letni skrzydłowy był jednym z odkryć Ekstraklasy i zamienił Śląsk na Norwich. W zespole Championship (druga liga angielska) wywalczył miejsce w podstawowym składzie, a teraz będzie miał szansę zadebiutować w dorosłej reprezentacji. Po spotkaniu z Ukrainą – razem z Robertem Gumnym i Jakubem Kamińskim – miał dołączyć do kadry młodzieżowej przygotowującej się w Opalenicy pod okiem nowego trenera Macieja Stolarczyka do ostatniego meczu eliminacji Euro 2021 z Łotwą (17 listopada w Łodzi).
Lewandowski odpocznie
Kamiński przyjechał na zgrupowanie, choć w niedzielnym szlagierze z Legią doznał kontuzji mięśnia dwugłowego i już po pół godzinie gry musiał zejść z boiska. Po badaniach w Piekarach Śląskich okazało się jednak, że wraca do domu.
Mecz z Ukrainą będzie dobrą okazją do eksperymentów. W Chorzowie na pewno nie wystąpi Robert Lewandowski. – Miałem sympatyczną rozmowę z trenerem Hansim Flickiem. Chodziło o rozsądek odnośnie piłkarzy, którzy są ciągle eksploatowani. Wolne dostanie nie tylko Robert, odpoczną również inni, którzy grają w Lidze Mistrzów czy w Lidze Europy – zapowiada Brzęczek.