Korespondencja z Glasgow
Mieć los w swoich rękach i nie być od nikogo zależnym. Nie oglądać się na wyniki pozostałych meczów, nie liczyć bramek strzelonych i straconych, nie kalkulować – o tym zapewne marzył selekcjoner Adam Nawałka, gdy we wrześniu zeszłego roku rozpoczynały się eliminacje. I dziś w takiej sytuacji jest jego drużyna.
Przy dobrym układzie nawet remis w Glasgow nie oznacza, że Polska straci szanse awansu. Ale zarówno selekcjoner, jak i piłkarze powtarzają, że chcą zapewnić sobie miejsce wśród finalistów już w czwartek. A tego dokonać mogą, tylko wygrywając na Hampden Park. Powody do optymizmu i takiego stawiania sprawy są – mimo że reprezentacja Polski nie zwyciężyła w Szkocji od 50 lat. Najważniejszy z nich nazywa się Robert Lewandowski.
To właśnie na kapitanie kadry koncentrują się wszyscy, z trenerem rywali Gordonem Strachanem na czele. Szkockie media nie zauważają nikogo innego, a Lewandowski spogląda z każdej gazety. Wyspiarskie tabloidy, jak zwykle zresztą, prowadzą swoją gierkę. Dzień przed meczem ubrały napastnika Bayernu w niemowlęce śpioszki i krzyczą wielkimi literami: „Wielkie dziecko, poszedł poskarżyć się mamie". Chodzi oczywiście o sytuację z pierwszego meczu, gdy Gordon Greer brutalnie faulował Lewandowskiego, a sędzia nie tylko nie pokazał mu czerwonej kartki, ale w ogóle nie zauważył przewinienia. Dziennikarze pytają o tamtą sytuację, Lewandowski odpowiada, po czym mają smakowity tytuł, że się „poskarżył". Dzień jak co dzień dla wyspiarskiej prasy brukowej.
Nawałka nagabywany przez szkockich dziennikarzy przyznaje, że Lewandowski jest najlepszym środkowym napastnikiem świata. – Dla mnie tak właśnie jest – mówił na konferencji prasowej dzień przed meczem w hotelu McDonald. – Znam go doskonale, wiem, jakie są jego silne strony. To najlepszy numer dziewięć na świecie.
A selekcjoner bardzo nie lubi wychodzić poza utarte schematy wypowiedzi. Pytany o jakąkolwiek kwestię i tak znajdzie sposób, by ograniczyć się do kilku okrągłych i niewiele znaczących zdań, w których powie o „koncentracji na najbliższym meczu", zapewni, że „piłkarze są doskonale przygotowani", a także, że „drużyna robi progres". Pytany o Lewandowskiego wyszedł jednak poza swoją strefę komfortu. Chociaż natychmiast dodał, że liczy się cała drużyna.
Obawy o agresywną grę Szkotów traktowane są przez gospodarzy z pogardliwym uśmieszkiem. Strachan podkreślał, że to Polacy mają o 30 procent więcej fauli w każdym meczu i że to zawodnicy Nawałki zobaczyli więcej żółtych kartek w trakcie eliminacji (15 do 12 na naszą niekorzyść).