Szkocja - Polska: Pamięć o Lwach

Wcale nie wszyscy w Glasgow przed meczem Szkocja - Polska życzyli zwycięstwa gospodarzom. Irlandczycy byli za Polską.

Publikacja: 08.10.2015 16:46

Szkocja - Polska: Pamięć o Lwach

Foto: Twitter

Relacja z Glasgow

- Mam nadzieję, że Polska spuści im lanie i Szkocja nie pojedzie na mistrzostwa – mówi Mitch. Jeszcze przed chwilą jego czarne wąsy byyły białe od piany z Guinnessa. Jest chwila po godzinie 13, pora lunchu. Puby na Gallowgate powoli otwierają drzwi i pojawiają się pierwsi stali bywalcy zamawiając piwo. Kilkaset metrów dalej na Salt Market, gdzie zaczyna się Gallowgate, w modnych kawiarniach, urządzonych w modnym skandynawskim stylu, modni młodzi mieszkańcy Glasgow piją modną organiczną kawę. Inny świat.

Gallowgate to ulica wymalowanych na biało-zielono pubów kibiców Celticu Glasgow, poprzetykanych sex-shopami i lombardami. Ciągnie się aż do Parkhead, gdzie w niecce stoi stadion Celtic Park. Irlandzkie flagi przed lokalami, w środku murale przedstawiające bohaterów z bogatej przeszłości klubu. „Bar 67” prowadzony jest od 15 lat przez rodzinę Millerów. Nazwa nawiązuje oczywiście do najbardziej legendarnej drużyny w historii Celticu – Lwów z Lizbony. 

Zespół prowadzony przez Jocka Steina, złożony wyłącznie z piłkarzy urodzonych w najbliżej okolicy stadionu, pokonał w Lizbonie w finale Pucharu Mistrzów 1967 Inter Helenio Herrery 2:1.

 Mitch bierze kolejny łyk Guinnessa i opróżnia szklankę niemal do połowy. – Nikogo tu nie interesuje reprezentacja Szkocji. Jesteśmy Irlandczykami i kibicami Celticu. Większość z nas urodziła się oczywiście w Glasgow, ale nawet przez pół dnia nie czuliśmy się Szkotami – mówi pokazując na kolegów zgromadzonych wokół biało-zielonego kontuaru. Oni natychmiast mu gromko przytakują. – Dziś będziemy oglądać mecz Irlandii z Niemcami, a w niedzielę Irlandii z Polską.

 Patrick Miller, który z rodzicami prowadzi bar, pytany o reprezentację Szkocji nawet nie stara się ukryć pogardy. Rzuca kilka ostrych przekleństw i w końcu mówi: – Urodziłem się w Glasgow, wychowałem się kwadrans drogi stąd. Dzielnica się zmieniła, podział na katolików i protestantów już dawno przestał być tak ostry, znam protestantów, którzy kibicują Celticowi. Jedno się jednak nigdy nie zmieni, Celtic zawsze będzie klubem irlandzkim. Powinieneś tu przyjechać w weekend, gdy na Parkhead jest mecz. Od rana lotniska i port są pełne. Przylatują i przypływają promami Irlandczycy z Dublina i ci, którzy czują się Irlandczykami z Belfastu. To jest też ich klub.

 Celtic został założony przez katolickich księży i Irlandczyków w 1887 roku. Bardziej jako organizacja charytatywna i pomagająca emigrantom mieszkającym w rozwijającym się szybko Glasgow, niż jako klub sportowy. Dochody ze sprzedaży biletów na mecze przeznaczane były na fundowanie obiadów dla irlandzkiej biedoty.

 Dzielnica Calton przez którą przebiega Gallowgate przez lata była jedną z najgorszych w mieście. Do dziś oczekiwana długość życia mężczyzn z Calton z powodu bezrobocia, złych nawyków żywieniowych, nadużywania alkoholu i narkotyków, jest najniższa w całej Szkocji – wynosi 53,9 lat, podczas gdy szkocka średnia to 78, a średnia miasta Glasgow to 69 lat. 

W styczniu 2006 gazeta „The Scotsman” opublikowała raport dotyczący ubóstwa. Można tam przeczytać, że dziecko wychowane w Calton jest trzykrotnie bardziej narażone na chorobę serca, czterokrotnie bardziej na bycie hospitalizowanym i jest dziesięciokrotnie bardziej prawdopodobne, że wychowa się w domu, w którym jedno z rodziców nie ma pracy. – My tu mamy tylko Celtic, nic innego – mówi Patrick. – A reprezentacja Szkocji nigdy nie traktowała dobrze naszych piłkarzy, nie byli mile widziani w szkockiej drużynie narodowej, która była przez lata zdominowana przez protestantów.

- Wystarczy popatrzeć na Lwy z Lizbony – dodaje Mitch. – Spośród nich, a przypominam, że mówimy o najlepszej drużynie w historii klubu, zdobywcach Pucharu Mistrzów, tylko trzech-czterech regularnie grało dla Szkocji. Cała reszta była pomijana. Stevie Chalmers ma ponad 260 meczów w barwach Celticu i ponad 150 strzelonych goli. Wiesz ile razy zagrał w reprezentacji Szkocji? Pięć. Jim Craig, blisko 150 meczów dla Celticu i jeden mecz w kadrze.

 W „Bar 67” ubrani w robotnicze drelichy mężczyźni powtarzają więc jak bardzo trzymają kciuki za Polską. Szczególnie, że Celtic przez lata zatrudniał wielu Polaków, a Artur Boruc za swoje prowokacje wymierzone w Rangersów i manifestacyjne podkreślanie katolicyzmu, wciąż jest wśród kibiców Celticu legendą. 

– Jeśli wygracie ze Szkocją, to będziecie mieli zapewniony awans i może wasz trener wystawi w niedzielę na mecz z nami rezerwy i da Arturowi zagrać? To byłoby wspaniałe, gdyby Boruc zagrał przeciwko nam – mówią z twardym szkockim akcentem, w centrum Glasgow, o meczu z Irlandią.

Relacja z Glasgow

- Mam nadzieję, że Polska spuści im lanie i Szkocja nie pojedzie na mistrzostwa – mówi Mitch. Jeszcze przed chwilą jego czarne wąsy byyły białe od piany z Guinnessa. Jest chwila po godzinie 13, pora lunchu. Puby na Gallowgate powoli otwierają drzwi i pojawiają się pierwsi stali bywalcy zamawiając piwo. Kilkaset metrów dalej na Salt Market, gdzie zaczyna się Gallowgate, w modnych kawiarniach, urządzonych w modnym skandynawskim stylu, modni młodzi mieszkańcy Glasgow piją modną organiczną kawę. Inny świat.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Bayern - Real. Cztery gole i cztery minuty, który wstrząsnęły półfinałem Ligi Mistrzów
Piłka nożna
Jan Urban: Szkoda, że Robert nie trafił na lepszy okres Barcelony
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Lewy się kończy. Ale ogląda się to przyjemnie
Piłka nożna
Barcelona - Valencia. „Zbawca Robert Lewandowski”. Hiszpańska prasa o hat tricku Polaka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Czy kibice pomogą Bayernowi pokonać Real?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO