Legia nie zwykła przegrywać na największej polskiej arenie. Wygrała tu wcześniej wszystkie cztery finały Pucharu Polski. I w piątek tradycję tę podtrzymała.
Drużyna z Warszawy szybko objęła prowadzenie. Już po niecałym kwadransie trafił Luquinhas po efektownej akcji Ryoyi Morishity. Japoński skrzydłowy sprawiał obrońcom Pogoni najwięcej kłopotów (nieprzypadkowo odebrał nagrodę dla MVP spotkania) i to on strzelił drugiego gola zaraz po przerwie - precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę z ostrego kąta.
Pogoń - Legia. Spektakl na PGE Narodowym
Ten mecz miał swoją dramaturgię i można zaryzykować stwierdzenie, że był jednym z najlepszych finałów Pucharu Polski. Działo się naprawdę dużo.
Jeszcze w pierwszej połowie Szymon Marciniak po sygnale z wozu VAR anulował bramkę Steve’a Kapuadiego, bo piłkę ręką w tej akcji zagrywał Luquinhas. Legia otrzymała jednak w tej sytuacji rzut karny za faul Valentina Cojocaru na Radovanie Pankovie. Do piłki podszedł Marc Gual, ale jedenastkę wykonał fatalnie i bramkarz Pogoni nie miał problemów z obroną.
Czytaj więcej
W piątek na PGE Narodowym Pogoń Szczecin i Legia Warszawa powalczą o Puchar Polski. Obie drużyny...