- To byłby największy cud w historii klubu – mówi Lars Ricken, dyrektor sportowy, a kiedyś piłkarz Borussii.
W Dortmundzie nie tracą nadziei w powodzenie misji i awans do półfinału, ale zdają sobie sprawę, że już pokonanie Barcelony w obecnej formie będzie nie lada wyczynem, a co dopiero odrobienie czterobramkowej straty.
Liga Mistrzów: Borussia Dortmund chce wygrać z Barceloną
Katalończycy nie ponieśli porażki różnicą czterech lub więcej goli od klęski 2:8 z Bayernem Monachium w pandemicznym 2020 roku. Tamten ćwierćfinał rozgrywano na neutralnym terenie w Lizbonie, a na trenerskiej ławce Bawarczyków siedział Hansi Flick, dziś prowadzący Barcelonę. Sezon wcześniej, w półfinale, po zwycięstwie 3:0 nad Liverpoolem, w rewanżu na Anfield Katalończycy przegrali 0:4.
- Jesteśmy świadomi powagi sytuacji. Chcemy pokazać się z zupełnie innej strony niż w pierwszym spotkaniu, stawić czoło Barcelonie i wygrać. Cuda zdarzają się cały czas, ale wiemy też, że Katalończycy nie przegrali ani jednego meczu w tym roku - podkreśla trener Borussii Niko Kovac.
Czytaj więcej
Barcelona rozbiła 4:0 Borussię Dortmund w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów, a Robert...