Rywalizacja na dwóch frontach nigdy nie jest łatwa, ale w Niepołomicach mają na to sposób – pokorę. Doskonale pamiętają, gdzie byli jeszcze niedawno, z jakimi przeciwnikami i na jakich stadionach grali, żeby nie wiedzieć, że sukces nie jest dany raz na zawsze.
1 maja 2015 roku piłkarze Puszczy wracali z Tarnobrzega w niezbyt wesołych nastrojach, bo porażka 2:3 (prowadzili już 2:0) z Siarką przybliżała ich do spadku z II ligi. Ostatecznie klub utrzymał się, bo z rozgrywek wycofała się Flota Świnoujście.
Czytaj więcej
Ruch Chorzów zagra z Legią Warszawa, a Puszcza Niepołomice zmierzy się z Pogonią Szczecin. Mecze...
Potem do klubu przyszedł trener Tomasz Tułacz i zaczęła się piękna historia, która trwa do dzisiaj. W 2023 roku Puszcza awansowała do PKO BP Ekstraklasy, potem się w niej utrzymała, a teraz, jeśli pokona u siebie Pogoń Szczecin, zagra na stadionie PGE Narodowym w finale Pucharu Polski.
– Już osiągnęliśmy historyczny sukces, bo nigdy nie byliśmy w pierwszej czwórce w Pucharze Polski. Został tylko jeden mecz i to na własnym stadionie, żeby spełnić marzenie o grze w finale. To będzie trudne zadanie, bo Pogoń po tym, jak rok temu w ostatnich sekundach straciła trofeum – będzie jeszcze bardziej zdeterminowana, żeby osiągnąć sukces. Cieszymy się z miejsca, w którym jesteśmy, a jeśli zagramy mądrze taktycznie, to możemy sprawić niespodziankę. Marzyć zawsze można – mówi „Rz” trener Tułacz.