36-letni Lewandowski oraz 34-letni Szczęsny na ostatniej prostej kariery – a ten drugi tak naprawdę w piłkarskim „życiu po życiu” - przeżywają kolejną piękną przygodę. Barcelona zdobyła już Superpuchar Hiszpanii, jest liderem LaLiga i wciąż gra w Lidze Mistrzów. Ćwierćfinał tych ostatnich rozgrywek to wyrównanie osiągnięcia z poprzedniego sezonu. Katalończyków w półfinale nie było od sześciu lat.
Teraz to możliwe, bo Hansi Flick ma drużynę, w której weteranów otacza banda szalenie zdolnych dzieciaków, na czele z wciąż niepełnoletnim Laminem Yamalem. Ponad połowa kadry Barcelony to piłkarze urodzeni po 2000 roku i choć niektórzy poważną szansę tak szybko dostali z konieczności, gdy drużynę jesienią dziesiątkowały kontuzje, to chyba wychowankowie La Masia dojrzewają szybciej.
Czytaj więcej
Szwajcarska prokuratura uważa, że Michel Platini i Sepp Blatter przed wyborami na szefa FIFA w 2011 r. grali nieczysto. Sprawa upadłych magnatów świata wielkiej piłki wróciła na wokandę.
Sezon rozpoczęli bajecznie, grając mecze – jak ten przeciwko Bayernowi Monachium w Lidze Mistrzów - niczym dzieło sztuki. Później dopadł ich kryzys, gdy pod koniec roku jechali już na jałowym biegu, ale umieli się podnieść. Barcelona po 21 grudnia nie przegrała meczu, a wzlot zbiegł się ze zmianą w bramce. Flick, szukając impulsu, postawił na Szczęsnego, a ten okazał się talizmanem.
Liga Mistrzów. Barcelona w ćwierćfinale, Wojciech Szczęsny jak talizman
Polak, który dołączył do Barcelony, gdy kontuzji doznał Marc-Andre ter Stegen, zagrał w 15 z 17 tegorocznych meczów. Katalończycy odnieśli w tym czasie trzynaście zwycięstw i mieli dwa remisy, a Szczęsny w ośmiu spotkaniach nie puścił gola. Popełniał błędy w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Benfiką (5:4) oraz finale Superpucharu Hiszpanii z Realem (5:2), aż został bohaterem.