Nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Legia szybko objęła prowadzenie w Radomiu, bo już w szóstej minucie trafił Bartosz Kapustka. Jeszcze przed przerwą gospodarze strzelili jednak dwa gole, po przerwie dołożyli trzeciego i drużyna z Warszawy doznała szóstej porażki w sezonie.
- Rywale zwyciężyli zasłużenie. Chcieli więcej i zrobili więcej, co bardzo mnie boli. Byli lepsi praktycznie w każdej fazie gry. Nie widziałem jeszcze swojego zespołu w gorszej dyspozycji. Z czego to wynikało? W tej chwili nie potrafię odpowiedzieć - rozkładał bezradnie ręce Goncalo Feio.
Goncalo Feio po kolejnej porażce Legii. "Nie będę zgadzał się na bylejakość"
Legia wygrała w tym roku tylko jeden z czterech meczów - przed tygodniem z Puszczą Niepołomice (2:0), choć nie walczyła w tym czasie z ekipami z czołówki Ekstraklasy. Wcześniej zremisowała z Koroną Kielce (1:1) i przegrała z Piastem Gliwice (0:1). Odjeżdża jej tytuł mistrzowski, a przecież powrót na tron był priorytetem.
Czytaj więcej
Nie dojdzie do pierwszego w historii europejskich pucharów w piłce nożnej spotkania między dwoma polskimi klubami. W 1/8 finału mistrzowie Polski zagrają z Cercle Brugge, a stołeczny klub z Molde FK.
- Mogę obiecać kibicom, że nie będę zgadzał się na bylejakość. Drużyna będzie robiła wszystko, aby wyciągać maksimum - podkreśla Feio. - Nie spocznę, póki nie nadejdą lepsze czasy. Patrzę wam w oczy i mówię to szczerze. Nie będę się chował. W trudnym momencie chcę wziąć odpowiedzialność za to wszystko. Czy to wystarczy, aby wlać optymizm w serca? Jestem wojownikiem, biorę ze sobą wojowników i będziemy szli dalej. Tyle, ile mamy siły - zapewnia trener Legii.