Zniesienie dogrywek miałoby być odpowiedzią na puchnący futbolowy kalendarz. Przecież dopiero co zlikwidowano w Lidze Mistrzów fazę grupową, zwiększono liczbę meczów w pierwszej rundzie (z sześciu do ośmiu) i wprowadzono baraże, a w czerwcu 12 czołowych drużyn z Europy poleci jeszcze do USA na pierwszy w rozszerzonym formacie (32 uczestników) klubowy mundial.
Nic dziwnego, że piłkarze narzekają na przemęczenie. – Musimy o siebie zadbać, bo to my jesteśmy głównymi bohaterami tego biznesu. Jeśli ludzie chcą oglądać lepszy futbol, potrzebujemy czasu na odpoczynek – mówił już na początku sezonu zdobywca Złotej Piłki Rodri.
Pomocnik Manchesteru City leczy kontuzję, ale gdyby był zdrowy, to pewnie miałby już w tym sezonie na koncie ponad 30 meczów. Rodri groził strajkiem, a wtórowali mu m.in. bramkarz Liverpoolu Alisson i obrońca Barcelony Jules Kounde. – Jeżeli władze futbolu nie zaczną myśleć, że zawodnicy doznają urazów ze względu na nadmierną liczbę spotkań, to będziemy mieli problem – ostrzegał trener Realu Madryt Carlo Ancelotti.
Czytaj więcej
Manchester City tuż przed zamknięciem zimowego okna transferowego sprowadził piłkarza, który ma zastąpić kontuzjowanego Rodriego. To Hiszpan Nico Gonzalez, wychowanek Barcelony, grający ostatnio w Porto.
Liga Mistrzów: UEFA pracuje nad zmianą
Dla Włocha i jego kolegów po fachu zarządzanie siłami piłkarzy to nie lada wyzwanie. Zniesienie dogrywek mogłoby być kolejnym krokiem, by zmniejszyć obciążenia, jakim poddawani są gracze.