W środowy wieczór w mediach społecznościowych można było natrafić na relacje kibiców, którzy pół żartem, pół serio pokazywali, jak na wielu ekranach – telewizorów, laptopów, tabletów i smartfonów – próbują ogarnąć wszystkie najważniejsze wydarzenia ostatniej kolejki.
18 meczów o tej samej godzinie – tego jeszcze nie grano. W dodatku przed finałową serią aż 27 z 36 uczestników wciąż miało o co walczyć, co jest najlepszym dowodem, że reforma okazała się dobrym ruchem.
Liga Mistrzów. Będzie hit w barażach
– Ten format zmusza do wygrywania. Wcześniej wystarczyłoby wiele remisów, ale teraz musimy ostro walczyć i zwyciężać – zauważył już wcześniej trener Atletico Madryt Diego Simeone, często oskarżany o zbyt zachowawczą, wręcz defensywną grę. Piłkarze wzięli sobie jego słowa do serca, skoro żaden z ich ośmiu meczów nie zakończył się podziałem punktów, a bramki padły aż 32.
Atletico to jedna z ośmiu drużyn, które będą miały w lutym wolne, bo zakwalifikowały się bezpośrednio do 1/8 finału. W tym gronie są też Liverpool, Barcelona, Arsenal, Inter Mediolan, Bayer Leverkusen oraz – niespodziewanie – Lille i debiutująca w Lidze Mistrzów Aston Villa.
Czytaj więcej
Liga Mistrzów w nowej formule pierwszy raz uraczyła kibiców rozegraniem jednocześnie aż 18 meczów podczas ostatniej serii gier fazy ligowej. Największe emocje były w meczach Manchesteru City, Milanu i Aston Villi.