Nerwowych ruchów jeszcze nie ma, ale wiadomo już, że nie uda się piłkarzom Rakowa po raz czwarty z rzędu wystąpić w finale Pucharu Polski. Częstochowianie w ćwierćfinale rozgrywek ulegli Piastowi Gliwice (0:3) i to wynik, który wstrząsnął nie tylko kibicami.
Bramkarz Vladan Kovacević przyznaje, że to był najgorszy mecz Rakowa odkąd jest w klubie, czyli od blisko trzech lat. Po meczu zwołano w Częstochowie „sztab kryzysowy", a niektórzy spodziewali się nawet zwolnienia trenera Dawida Szwargi, ale do tego ostatecznie nie doszło.
Czytaj więcej
Robert Lewandowski zarabia w Barcelonie 26 mln euro rocznie, więc nie brakuje głosów, że choć odz...
PKO BP Ekstraklasa. Raków Częstochowa w głębokim kryzysie
Wynik spotkania pucharowego to nie incydent, Raków od dłuższego czasu gra poniżej oczekiwań. Częstochowianie wcześniej przegrali w lidze z Wartą Poznań (1:2), a ze Stalą Mielec tylko zremisowali (0:0). Zajmują szóste miejsce w tabeli, sześć punktów z Jagiellonią, i mają jeden mecz zaległy.
Świerczewski nazywa sprawę po imieniu. „Niestety, staliśmy się ligowym średniakiem. Nie ma sensu się oszukiwać, to nasz najpoważniejszy kryzys od 2016 roku. Zebrałem wtedy trochę doświadczeń. Spróbujemy tą sytuacją zarządzić” - napisał w mediach społecznościowych.